Irlandzcy internauci powinni mieć się na baczności. Sąd Najwyższy w Dublinie uznał, że Eircom - największy operator telekomunikacyjny kraju - ma prawo do odcinania dostępu do internetu osobom uporczywie łamiącym prawa autorskie. Może do tego wykorzystywać adresy IP dostarczone przez organizację IRMA.
reklama
Rok temu IRMA - irlandzka organizacja reprezentująca przemysł muzyczny - doszła do porozumienia z największym telekomem Zielonej Wyspy - firmą Eircom. Na jego mocy operator miał odcinać dostęp do internetu osobom uporczywie łamiącym prawa autorskie poprzez wymianę chronionych plików. Miała tutaj obowiązywać zasad trzech ostrzeżeń, zyskująca także na kontynencie coraz więcej zwolenników w kręgach rządowych.
Od początku września ubiegłego roku Eircom blokował dostęp do serwisu torrentowego The Pirate Bay, największego tego typu w sieci. W tym działaniu upatrywano bowiem szansy na zmniejszenie skali dzielenia się plikami chronionymi prawem autorskim. Problem polega jednak na tym, że gdy jeden taki serwis znika, w jego miejsce pojawia się inny. Wydaje się więc to walką z wiatrakami. Dlatego też organizacje reprezentujące artystów i przemysł rozrywkowy coraz głośniej wzywają do odcinania dostępu do internetu tym użytkownikom, którzy notorycznie łamią prawa autorskie.
Tego typu dotkliwe kary, uderzające bezpośrednio w konkretne osoby, mogłyby osiągnąć swój skutek. Sąd Najwyższy Irlandii zgodził się właśnie na wprowadzenie tego rozwiązania. Musiał się wypowiedzieć w tej kwestii, gdyż powstały wątpliwości odnośnie adresów IP i ich wykorzystania w procesie identyfikacji osób odpowiedzialnych za naruszanie prawa - czytamy w TorrentFreak.
Sędzia Peter Charleton uznał, że adres IP, w tym szczególnym wypadku, nie musi być uznany za daną osobową, co umożliwi ściganie osób podejrzanych o łamanie praw autorskich. Na podstawie obowiązującego porozumienia IRMA dostarczać będzie Eircomowi informacji o adresach IP, z których dokonano rzekomego naruszenia. Telekom z kolei informować będzie osoby, do których te adresy należały o tym, że ich działania stoją w sprzeczności z prawem.
Trzeci otrzymany list informować będzie o odłączeniu usługi dostępu do internetu. Sędzia dodał także, że żadne zapisy prawa karnego bądź cywilnego nie usprawiedliwiają naruszeń prawa autorskiego tylko dlatego, że dochodzi do niego w internecie. Eircom, jak każda inna firma czy osoba prywatna, zobowiązany jest do przestrzegania prawa oraz Konstytucji - powiedział sędzia Charleton.
Swojego zadowolenia z takiej decyzji nie kryła IFPI. Organizacja w komunikacie poinformowała, że system trzech ostrzeżeń, którego jest ona zwolenniczką, nie narusza prawa odnośnie ochrony danych osobowych. Wdrożenie go przez Eircom może doprowadzić do faktycznego ograniczenia dzielenia się chronionymi plikami.
Podkreślono także, że ochrona własności intelektualnej w sieci niczym się nie różni od tej, jaką zapewnia się w świecie realnym. Rozwiązania w obecnym kształcie nie gwałcą postanowień w zakresie ochrony praw obywateli.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*