Jeśli mamy tworzyć Jednolity Rynek Cyfrowy, nie możemy tego robić z myślą o utrudnianiu życia firmom spoza UE. Nie powinniśmy też zwiększać odpowiedzialności po stronie pośredników. Te uwagi znalazły się w pewnym bardzo ciekawym stanowisku rządu.
W skrócie:
W marcu tego roku Komisja Europejska zapowiedziała stworzenie Jednolitego Rynku Cyfrowego. Szczegóły tej inicjatywy przedstawiono w maju.
Dziennik Internautów, opisując inicjatywę, skupił się na szczególnie niebezpiecznym zagadnieniu, jakim jest badanie roli pośredników online w związku z naruszeniami prawa. Wygląda na to, że Komisja Europejska chciałaby zmienić model odpowiedzialności za treści w internecie. Obecnie zakładamy, że pośrednik (np. serwis wideo) nie odpowiada za bezprawną treść, jeśli nie został o niej powiadomiony. Przemysł rozrywkowy życzyłby sobie, aby serwisy internetowe zmuszano do aktywnego filtrowania treści, zatem trzeba zwiększyć odpowiedzialność po stronie pośredników. Ta kwestia była już poruszana przy okazji ACTA i najwyraźniej może wrócić.
Kwestia odpowiedzialności pośredników jest bardzo ważna, ale pomysły Komisji Europejskiej obejmują o wiele więcej zagadnień. Komisja chce majstrować przy podatkach, przepisach ochrony konsumentów, przy ochronie danych, nawet przy kwestii dostarczania przesyłek. Inicjatywa zmierzająca do Jednolitego Rynku Cyfrowego jest po prostu wszechogarniająca.
Co ciekawe, polski rząd wypracował swoje stanowisko na temat tej ogromnej inicjatywy i nawet je opublikował! Znajdziecie to stanowisko na stronie ministerstwa cyfryzacji oraz pod tym tekstem. Polski rząd wydaje się podchodzić do spraw cyfrowych o wiele ostrożniej niż Komisja Europejska. W swoim stanowisku często podkreśla, że trzeba działać ostrożnie, analizować i badać.
Nie mam zamiaru opisywać stanowiska rządu w całości, zwrócę natomiast uwagę na pewne ciekawe fragmenty. W rozdziale na temat platform internetowych (strona 14 i dalsze) polski rząd przedstawia bardzo ciekawą uwagę natury ogólnej.
Niektóre działania i inicjatywy (...) projektowane są z myślą o obecnym stanie rynku usług elektronicznych, na którym istotną pozycję odgrywają firmy pozaeuropejskie. W ocenie Rządu RP ważne jest, aby europejskie przepisy nie były tworzone z motywacją „przeciwko” firmom cyfrowym spoza UE, bowiem modele biznesowe obecnych liderów branży, pochodzących spoza UE, są wykorzystywane przez wiele europejskich małych i średnich przedsiębiorstw działających w obszarze cyfrowym (...) w ocenie Rządu RP przyszłe działania na szczeblu UE powinny być projektowane z myślą o wspieraniu europejskich firm cyfrowych, a nie jako instrument „przeciwko” podmiotom spoza UE.
Komentatorzy, publicyści i niektórzy politycy od dłuższego czasu obserwują, że Komisja Europejska naprawdę robi wrażenie, jakby działała przeciwko Google czy Facebookowi. Politycy z UE mają kompleks Google i Facebooka. Nie mogą znieść tego, że to amerykańskie firmy osiągnęły dominację w elektronicznej gospodarce. Również Barack Obama krytykował takie działania Unii Europejskiej. Obama oczywiście bronił interesów swoich rodaków.
Polski rząd również nie chce tworzenia prawa przeciwko Google czy Facebookowi, ale też dostrzega istotną dla UE wadę takiego podejścia do sprawy. Jeśli stworzymy prawo utrudniające życie Google, to utrudnimy również rozwijanie się w Europie przyszłych konkurentów dla Google.
W swoim stanowisku polski rząd odniósł się również do kwestii roli platform internetowych.
Ponieważ samo pojęcie platform internetowych jest dotychczas niezdefiniowane, na obecnym etapie nie powinniśmy przesądzać, czy są potrzebne w tym zakresie regulacje . Przyszłe decyzje w tej sprawie powinny być oparte o dane i fakty ustalone w ramach prowadzonej przez Komisję analizy. Przedstawiane inicjatywy w omawianym obszarze wymagają odpowiedzialnego podejścia, aby nie ingerować nadmiernie tam, gdzie mechanizmy rynkowe działają efektywnie, a istniejące przepisy są wystarczające.
Za pomocą powyższych słów polski rząd próbuje dyplomatycznie dać do zrozumienia, że nie powinno się psuć tego, co jako tako działa. Jeśli natomiast chcemy przy czymś majstrować, powinniśmy mieć jakąś wiedzę o tym, co zmieniamy i jakie mogą być wszystkie efekty.
W dalszej części dokumentu trafiamy na bardzo stanowcze stwierdzenia dotyczące odpowiedzialności pośredników, której polski rząd zwiększać nie chce.
Jednocześnie z dużą rezerwą odnosimy się do zapowiedzianej w strategii inicjatywy legislacyjnej, której celem jest zwiększenie odpowiedzialności pośredników za treści generowane przez użytkowników poprzez nałożenie na nich obowiązku monitorowania aktywności użytkowników Internetu celem identyfikowania i usuwania treści bezprawnych. Jest to pomysł społecznie i gospodarczo szkodliwy.
Polski rząd naprawdę nie chce powrotu do idei przedstawionych przy okazji ACTA. Co więcej, rząd potrafi to uzasadnić argumentami natury ekonomicznej. Monitorowanie kosztuje, monitorowanie jest obciążaniem - jak mamy rozwijać tę europejską e-gospodarkę, jeśli zaczniemy ją dusić takimi ciężarami?
Miło wiedzieć, że polski rząd ma swoje zdanie w tak ważnych sprawach i nie powtarza bezmyślnie sloganów Komisji Europejskiej. Poniżej, dla zainteresowanych, kopia stanowiska rządu w całości.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|