Czy policja i prokuratura musi wkraczać do akcji, gdy znany reżyser krytykuje polityków na Facebooku? W Polsce musi. Prokuratura chce pomóc w ustaleniu sprawcy zniesławienia, a słynny artykuł 212 jak zwykle dostarcza podstawy do takich działań.
reklama
Gdy znany reżyser obraża polityka sprawa wydaje się dość jasna. Urażony polityk mógłby po prostu podać do sądu reżysera. Niestety w Polsce to nie musi być takie proste i do sprawy mogą wkroczyć organy ścigania. Wszystko dzięki słynnemu artykułowi 212.
Na początku stycznia reżyser Janusz Kijowski zamieścił na Facebooku wpis, który wyrażał pewne polityczne poglądy w nieco niegrzeczny sposób. Najlepiej przytoczmy całą treść wpisu.
Sam już nie wiem na co mam dzisiaj największy ab-smak. Prezes, premierka, rezydent - wiadomo, zdobyli władzę i chcą władzy absolutnej! To przynajmniej wrogowie, którym trzeba się przeciwstawić w obronie naszych wolności... Ale taki Kukiz - to jakiś ponury żart historii. On świni się bezinteresownie. Skacze do szamba na własne życzenie. Kompromituje się z podziwu godnym samozadowoleniem. Sprzedaje się jak dziwka, ale gratis! Z rock'n'drollowego idola zamienia się w żałosnego clowna, oklaskiwanego przez rechoczącego sponsora z Ciechanowa. Z wojownika jow'ów - staje się kierownikiem schroniska dla bezdomnych frustratów, narodowców i faszystów. To ci dopiero karierka Nikosia z Dyzmów...! Za Gombrowiczem: "Rzyg, rzyg...!"
Taki wpis można uznać za obraźliwy choć nie bez znaczenia jest to, że reżyser wypowiedział się na temat polityka. W przypadku osób publicznych granice dopuszczalnej krytyki są nieco szersze tzn. uzasadnione jest to, że pewne wypowiedzi na temat polityków będą ostrzejsze. Ten pogląd znajduje odzwierciedlenie w różnych wyrokach polskich sądów.
Oczywiście patrząc na sam wpis nie jesteśmy w stanie określić, czy reżyser faktycznie obraził polityka. Wiele zależy od tego, czy ktoś poczuł się urażony.
Pewien polityk zareagował na ten wpis. Poseł Marek Jakubiak (ten od piwa Ciechan) złożył zawiadomienie do prokuratury. Prokuratura doszła do wniosku, że mogło dojść do zniesławienia (czyli do naruszenia art. 212 Kodeksu karnego). Ściganie tego przestępstwa powinno się odbywać z oskarżenia prywatnego, ale tutaj prokurator zdecydował o objęciu czynu ściganiem z urzędu. Dlaczego? To już wyjaśniła Polskiej Agencji Prasowej Iwona Śmigielska-Kowalska, rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej.
- [Prokurator - red.] stwierdził bowiem, iż na tym etapie interes społeczny wymaga interwencji i udziału prokuratury. Jest to związane z wcześniejszymi wytycznymi Prokuratury Generalnej oraz wieloletnią praktyką. Chodzi o udzielenie pomocy w ustaleniu sprawcy zniesławienia za pośrednictwem internetu - powiedziała PAP Iwona Śmigielska-Kowalska (cytat za Gazeta Prawna).
To jest w jakiś sposób słodkie. Prokuratura podjęła działania i zaangażowała w nie także policje. Wszystko po to, aby pomóc w ustaleniu kto mógł dokonać zniesławienia. Rzeczniczka prokuratury dodała, że zwrócono się o informacje do Facebooka. Wiadomo też, że Janusz Kijowski był przesłuchiwany.
Sam reżyser opisał na Facebooku przebieg przesłuchania.
Dziś o 8 rano zostałem wezwany na komisariat Policji w celu złożenia zeznań w sprawie, którą mi założył poseł-browarnik z Ciechanowa, obecnie "Kukiz'15, niejaki Jakubiak (chyba?), znany mi jedynie z rasistowskich wybryków i głupot, które wygaduje do telewizora. Jego piwa nigdy nie brałem do ust! Obraził się, biedaczyna, na mój styczniowy wpis na fb., w którym odważyłem się urazić jego uczucia partyjne bo dałem sobie upust mojemu obrzydzeniu odnośnie całej tej szemranej "formacji" i jej szefa, mojego b. kolegi i śpiewaka: Pawła K. "Dobra zmiana" kończy się na komisariacie. Uroczej, przesłuchującej mnie policjantce powiedziałem: - Dzień Ziobry!
Mnóstwo roboty ma policja i prokuratura by ustalić sprawcę. Mnie natomiast zastanawia jedno. Wpisy na Facebooku są często opatrzone imieniem i nazwiskiem. Są tam również zdjęcia. W przypadku niektórych profili po prostu nie ma wątpliwości do kogo należą. Czy ktoś nie przesadził z tą koniecznością pomocy w ustaleniu sprawcy?
Dziennik Internautów nie ma zamiaru rozstrzygać, czy reżyser faktycznie kogoś obraził. Nie mamy też zamiaru odnosić się do żadnych kwestii politycznych. W tej sprawie jest jedna głęboko absurdalna rzecz. Organy ścigania są angażowane do mało istotnego sporu, który można było rozwiązać bez ich udziału.
Zacznijmy od tego, że organy ścigania w ogóle nie powinny się zajmować czymś takim jak zniesławienie, a artykułu 212 już dawno nie powinno być w Polskim systemie prawnym. Dziennik Internautów pisał wielokrotnie o wadach tego przepisu. Jeśli jedna osoba obraża drugą lub mówi o niej nieprawdę, prokurator nie powinien być w to angażowany. Prokurator nie powinien oceniać, czy za dane słowa należy karać. Musi być odpowiedzialność za słowa, ale niech to będzie odpowiedzialność cywilna, nie karna.
W przypadku zniesławień internetowych często podnoszony jest argument, że policja i prokuratura muszą pomóc w namierzeniu sprawcy. Nawet jeśli się z tym zgodzimy to przyznacie, że w przypadku Janusza Kijowskiego to chyba nie jest zbyt skomplikowane?
Obrońcy artykułu 212 podnoszą też argument, że niektórych osób nie stać na bronienie się przed zniesławieniem na drodze cywilnej. Cóż... urażony wpisem Marek Jakubiak nie wydaje się człowiekiem, który ma problemy z uruchamianiem spraw cywilnych.Jest też człowiekiem bogatym, stać go na opłaty sądowe i prawnika. W przeszłości Jakubiak potrafił żądać 100 tys. złotych za namawianie do bojkotowania jego piwa.
Zauważmy też, że Marek Jakubiak mógł się obrazić wyłącznie na "rechoczącego sponsora z Ciechanowa". Czy to jest zniesławienie? Czy to jest powód do uruchamiania organów ścigania?
Znaczna część wpisu Kijowskiego dotyczyła Pawła Kukiza, ale tylko Paweł Kukiz może się obrazić (lub nie obrazić) na mówienie o jego świnieniu lub sprzedawaniu się.
Na koniec wspomnijmy o jednej istotnej rzeczy. Artykuł 212 jest krytykowany od lat. Również za rządów PO pojawiła się propozycja usunięcia tego przepisu z Kodeksu karnego. Rząd PO sprzeciwił się temu.
Artykuł 212 to relikt PRL. Ma on wprowadzić dodatkową, karną odpowiedzialność za słowa. Ma angażować organy ścigania, żeby było strasznie jeśli powiesz coś nie po myśli władzy. Dzięki temu przepisowi autor krytycznej wypowiedzi może być potraktowany na równi ze złodziejem lub oszustem. Odpowie z kodeksu karnego i grozi mu nawet kara pozbawienia wolności. Czy może być coś lepszego dla władzy, by pogrążyć niewygodnego krytyka?
Artykuł 212 jest szczególnym problemem na szczeblu lokalnym. Radni i burmistrzowie nauczyli się z niego korzystać by uciszać krytyków. Często nie trzeba nawet doprowadzić postępowania do końca, aby ukarać krytyka poza systemem. Temat ten jest rozwinięty w naszym starszym tekście pt. Jak artykuł 212 i "luka systemowa" ograniczają anonimowość w sieci? Jak szkodzi to wolności słowa?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
MovieSwap - serwis streamingowy napędzany prywatnymi DVD. Czy Hollywood go zniszczy?
|
|
|
|
|
|