Pracownicy Facebooka mają dostęp do wielu danych dotyczących użytkowników – tak wynika z wywiadu z anonimową pracownicą firmy, który został opublikowany na blogu The Rumpus. Wywiad być może odsłania tajemnice serwisu społecznościowego, ale przedstawiciele Facebooka bronią się, twierdząc, że to zwykła bzdura.
reklama
Rozmowę pomiędzy pracownicą Facebooka i autorem kulturalnego bloga The Rumpus można przeczytać w tekście pt. Conversations About the Internet #5: Anonymous Facebook Employee.
Z rozmowy dowiadujemy się m.in. że na serwerach Facebooka pozostaje wiele danych o użytkownikach niezależnie od tego, czy użytkownik je usunie. To samo dotyczy prywatnych wiadomości. Facebook przechowuje też ogromną liczbę zdjęć, zdaniem anonimowej pracownicy można ją liczyć w bilionach.
W wywiadzie jest też mowa o tym, jakie dane łączy Facebook, analizując relacje pomiędzy użytkownikami. Tych aktywnych użytkowników ma być 200 do 220 mln, czyli mniej niż wynika z oficjalnych komunikatów firmy.
W wywiadzie jest też mowa o "głównym haśle" (master password), które w przeszłości pozwalało pracownikom Facebooka na przeglądanie wszystkich profili. Facebook miał zwolnić dwóch pracowników za nadużywanie przywilejów związanych z dostępem do danych. Podobno zwolnieni nie tylko przeglądali profile, ale i zmieniali ich treść.
Pracownica udzielająca wywiadu przyznała, że w początkowym okresie zatrudnienia przeglądała profile dla celów niezwiązanych z pracą, ale nie czytała wiadomości przesyłanych między użytkownikami.
Generalnie wywiad wywołał wiele komentarzy i trudno się dziwić. Korzystanie z serwisu społecznościowego nie wydaje się tak bardzo zabawne, kiedy zdamy sobie sprawę, że ktoś czyta nasze wiadomości i może dokonać zmian w profilu. Przedstawiciel Facebooka Larry Yu w e-mailu do serwisu CNET podważył autentyczność wywiadu, mówiąc, że takie "niedokładności" są czymś, czego można się spodziewać od anonimowego źródła.
Możliwe też, że wywiad jest autentyczny, ale nieaktualny. To tłumaczy zarówno zaniżoną liczbę użytkowników, jak i pewne opisane procedury. Z wywiadu wynika, że "główne hasło" było stosowane, a potem porzucone. Jest też mowa o zatrudnieniu nadzorcy odpowiedzialnego za prywatność. Jest mowa o zwolnieniach. Z wywiadu wynika więc, że Facebook stara się o ulepszanie procedur i nie toleruje wścibskich pracowników.
W przypadku wielu serwisów społecznościowych da się zauważyć rozwój w zakresie podejścia do prywatności. Raczkujący serwis społecznościowy zwykle pozwala na pozostawienie wielu danych, do których dostęp jest łatwy. Gdy liczba użytkowników rośnie i serwis staje się znany, oczekuje się od niego coraz bardziej zdecydowanych działań na rzecz prywatności. Tak było w przypadku Facebooka i tak było w przypadku Naszej-Klasy w Polsce.
Być może nigdy nie dowiemy się, jak autentyczny jest wywiad z pracownicą Facebooka, ale i tak jest to dobry materiał edukacyjny. Dzięki niemu łatwiej sobie uświadomić, że wszystkie dane pozostawione w serwisach społecznościowych może ujrzeć ktoś, dla kogo nie były przeznaczone. Lepiej, aby te dane nie były zbyt wrażliwe.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*