Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Ojciec internetu krytykuje Facebooka

22-11-2010, 08:46

Serwisy społecznościowe odgradzają informacje publikowane przez internautów od reszty sieci web, dzieląc ją na mniejsze części - uważa twórca internetu Tim Berners-Lee, który swoje poglądy w tym zakresie wyraził w artykule dla Scientific American. Przesadą jest stwierdzenie, że Berners-Lee "zaatakował Facebooka", ale można powiedzieć, że zwrócił on uwagę na niepokojące cechy sieci społecznościowych.

Twórca WWW Tim Berners-Lee zamieścił na łamach Scientific American obszerny tekst pt. Long Live the Web: A Call for Continued Open Standards and Neutrality. Wzywa on do obrony neutralności sieci web oraz otwartych standardów. Cały tekst jest godny uwagi i porusza tak istotne problemy, jak znaczenie otwartych standardów, filtrowanie sieci, prawa człowieka, inwigilacja, prywatność itd.

>>> Czytaj: A Ty wierzysz w sieć semantyczną?

Stanowisko Tima Bernersa-Lee wobec wymienionych problemów jest wielu ludziom znane, ale we wspomnianym artykule pojawiło się coś nowego - opinia na temat serwisów społecznościowych. Tim Berners-Lee wcześniej przyznawał, że lubi blogi ze względu na możliwość bardzo łatwego publikowania treści, ale serwisy społecznościowe są nieco inne i ma on do nich zastrzeżenia. 

W Scientific American czytamy:

Facebook, LinkedIn, Friendster i inni zazwyczaj dostarczają wartość, pobierając informacje, które ty podajesz: twoje urodziny, adres e-mail, twoje ulubione rzeczy (...) Strony zbierają te bity informacji do znakomitych baz danych i wykorzystują je, by dostarczyć usługę z wartością dodaną, ale tylko dla swoich stron. Kiedy wpiszesz swoje dane do jednego z tych serwisów, nie możesz ich łatwo wykorzystać na innej stronie. Każda ze stron jest silosem oddzielonym od innych. Tak, twoje strony są w sieci web, ale twoje dane nie.

Zdaniem twórcy WWW do izolowania informacji dochodzi wówczas, kiedy fragment informacji nie ma swojego URI. Połączenia między danymi istnieją w ramach jednego serwisu, więc im więcej danych wpisuje użytkownik, tym bardziej jest od niego uzależniony. Sieć dzieli się na części, a ludzie przestają korzystać z uniwersalnego miejsca dla informacji.

Tim Berners-Lee dodaje, że równie niebezpieczny, jak podział internetu, może być monopol jednej sieci społecznościowej lub wyszukiwarki. Taki monopol może powstrzymywać innowacje, a to właśnie innowacje mogą - zdaniem ojca internetu - powstrzymać zapędy rządów lub firm, które chciałyby podważyć zasadę uniwersalności. 

Według twórcy WWW przykładem udanych projektów społecznościowych mogą być GnuSocial i Diaspora, które pozwalają każdemu na stworzenie własnej sieci społecznościowej na własnym serwerze i połączenie jej z inną stroną. Inny projekt - Status.net - pozwala na stworzenie własnej sieci mikroblogów, ale w sposób wolny od centralizacji, jak w przypadku Twittera.

Czy internauci wezmą pod uwagę obawy Tima Bernersa-Lee? Nic na to nie wskazuje. Przeciwnie, coraz więcej osób godzi się z monopolem tej strony. W piątek firma Hitwise poinformowała, że w USA Facebook generuje co czwartą odsłonę(!).

Dokładnie rynkowy udział odsłon Facebooka wyniósł 24,27% w drugim tygodniu listopada. YouTube to drugi po Facebooku serwis pod względem rynkowego udziału rynkowego odsłon. On jednak może się pochwalić udziałem na poziomie 6,93%, czyli dużo mniejszym od lidera (zob. Facebook.com generates nearly 1 in 4 page views in the US). 

>>> Czytaj: Ojciec sieci ostrzega przed zarazą prawną


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *