Boisz się, że Google zafiltruje Twoją stronę, obniżając jej pozycję? Słyszałeś, że dominująca wyszukiwarka każe za zły profil linków i boisz się, że ktoś spróbuje podkopać Twoją stronę? W internecie pojawił się serwis OchronaSEO.pl, który w zamian za garść drobnych kusi uodpornieniem na „zły dotyk” wyszukiwarki. Czy jednak na pewno jest w stanie zrealizować swoją obietnicę?
„Ochroniarze” wyceniają się na 25 zł miesięcznie od pojedynczej domeny i jeszcze w poniedziałek rano ogłaszali na swojej stronie „100% skuteczności” swoich działań (po korespondencji i pytaniach w tej sprawie zapis został usunięty), co samo w sobie powinno zapalać lampkę alarmową. Taką obietnicę mogłoby bowiem złożyć jedynie samo Google, nie zaś podmiot zewnętrzny. Tym bardziej, że samo Google regularnie wprowadza szereg mniejszych lub większych zmian algorytmu.
OchronaSEO jest przy tym niewzruszona, a twórcy usługi zapewniają, że „wykrywają i blokują” wszelkie złe linki, jeszcze zanim znajdą je roboty. Jak to możliwe? Paweł Chwast z omawianego serwisu mówi, że linki sprawdzane są we wszystkich możliwych źródłach, co daje lepszy pogląd na to, co dzieje się z linkowaniem domeny.
Kryształowa Kula
Cóż, pogląd można i sobie w ten sposób wyrobić, na rynku istnieją zewnętrzne narzędzia do całkiem skutecznej analizy profilu linków dla wskazanych domen, ale one też posługują się robotami. Prawdopodobnie doszło tu do skrótu myślowego i chodzi jedynie o roboty wyszukiwarek, ale tu nadal pojawia się istotny problem: żadne z tych narzędzi nie może zagwarantować, że do linków dotrze szybciej niż Google. Tym bardziej, że wielu właścicieli zapleczy pozycjonerskich blokuje tym narzędziom dostęp, jednocześnie nie blokując Google.
Paweł Chwast kontrargumentuje, że system dla wykrycia linków, zanim to zrobią wyszukiwarki, korzysta „z innych wyszukiwarek”. Ot, drobne zapętlenie.
Ty jesteś zły, a Ty dobry!
Odrębną kwestią jest analizowanie, które linki mogą narażać użytkowników na filtr Google, a które nie. Obok takich, które są dość ewidentne, jest szereg takich, których status jest trudny do odgadnięcia. Mało tego, każdy, kto zajmował się pozycjonowaniem i miał okazję przeprowadzać procedurę wychodzenia z filtru nałożonego ręcznie przez moderatorów Google, wie, że niektóre przypadki określone jako linki niekorzystne bywają zaskakujące.
Jak ten problem rozwiązać? Przy małej liczbie linków można dokonywać analizy ręcznej – jednak przy większej staje się to nierealne, biorąc pod uwagę wynagrodzenie rzędu 25 PLN miesięcznie. Zwłaszcza przy założeniu ciągłej kontroli przez całą dobę – w końcu wykrycie linków ma nastąpić zanim zaindeksuje je Google...
- Wraz ze wzrostem ilości chronionych domen w systemie, system będzie coraz lepszy, pewniejszy, bo na podstawie "wspólnej" analizy linków – broni pomysłu Paweł Chwast. Problem tylko w tym, że zanim taką bazę się zbierze, tak czy inaczej będzie trzeba użyć szeroko zakrojonej automatyzacji, a to samo w sobie musi się wiązać z całkiem sporym marginesem błędnie ocenionych linków.
Zgiń-przepadnij Zły Linku!
Jak ma dochodzić do magicznego unieszkodliwiania złych linków? Jedyne co może przyjść do głowy, to zgłaszanie do googlowskiego Narzędzia do Zrzekania się Linków. Tylko tu znów pojawiają się wątpliwości, wśród których na samym czele pojawia się taka, że wspomniane narzędzie jest dla Google jedynie sugestią, nie zaś wyznacznikiem.
Co ciekawe, Paweł Chwast zdradza jeszcze dalej idące niezrozumienie Narzędzia do Zrzekania się Linków, twierdząc, że w systemie wyznaczane są domeny "niebezpieczne" i linki są zgłaszane do Google - nawet niekoniecznie w Pana koncie GWT tylko w innych. Czyli inaczej mówiąc z linków kierujących do strony X zamiast jej samej może zrzec się strona Y.
Jest to o tyle ciekawe podejście, iż można podejrzewać (bo w świecie SEO jest to tylko podejrzenie, acz ze sporą dozą prawdopodobieństwa), że często zgłaszana domena może zostać oflagowana jako „podejrzana”. Gdyby podejrzenie to okazało się słuszne, to takie flagowanie określonych linków i jednocześnie niezrzekanie się ich przez stronę, której dotyczą, mogłoby (znów przypuszczenie) zadziałać odwrotnie.
Chwast stara się w korespondencji z DI przekonywać, że Narzędzie do Zrzekania się Linków jest jedyną drogą komunikacji z Google i działa. Cóż, nie jest jedyną (istnieje np. formularz wysyłania próśb o zdjęcie kar ręcznych). Nie zawsze też działa (zdarza się, że Google w komunikacie o utrzymaniu kar ręcznych podaje odnośniki obecne w tym Narzędziu).
Najwyżej oddadzą
Sama OchronaSEO w ramach gwarancji obiecuje, że jeśli mimo opłat strona wpadnie w filtr, opłata zostanie zwrócona. No i niestety – znów mamy kontrowersje.
- W przypadku filtra zwracana będzie cała pozostała kwota z wykluczeniem miesięcy do tyłu, gdyż w nich ochrona zadziałała prawidłowo – mówi Paweł Chwast. Praktyka jest jednak bardziej skomplikowana. To nie jest tak, że Google blokuje za pierwszy „zły link”. Czasem ich się nazbiera, zanim nastąpi negatywny efekt.
W dodatku jest też i drugi problem, objawiający się istnieniem dwóch rodzajów filtra: ręcznym i algorytmicznym. O ile ten pierwszy jest komunikowany w Google Webmaster Tools i da się sprawdzić jego obecność, o tyle obecności tego drugiego można się jedynie domyślać. Zgodnie z regulaminem usługa dotyczy tylko filtra ręcznego.
O czym właściwie mówimy?
Powstaje więc pytanie, czy usługa jest warta zamówienia czy nie. Zaraz na początku należy zaznaczyć, iż wykrywanie linków „przed wyszukiwarkami” - nawet przy założeniu, że chodzi o wykrywanie przed Google - będzie usługą wysoce zawodną. Serwery Google swoje możliwości mają i nieustannie krążą po sieci.
Drugą kwestią jest częstotliwość wykonywania analiz. Praca na bazie kilkudziesięciu linków za 25 zł od domeny może i mieć sens, ale co jeśli tych linków będzie wielokrotnie więcej? Chyba że chodzi o bierne przepuszczanie list przez automat. Tylko co potem? Zgodnie z korespondencją uzupełnianie Narzędzia do Zrzekania się Linków przypisanego do innej domeny? Czytelnikom pozostaje ocenić to samodzielnie...
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*