Władze USA mogą przechwycić znaczną część ruchu internetowego w swoim kraju, nie tylko nikły odsetek - uważa Wall Street Journal. To problem nie tylko amerykański. Polski rząd powinien odpowiedzieć, czy nasze służby mogą korzystać z tej machiny inwigilacji.
reklama
Wall Street Journal opublikował wczoraj kolejne sensacje o amerykańskiej inwigilacji, tym razem na podstawie informacji od przedstawicieli rządu (byłych i obecnych). Gazeta dowiedziała się, że w USA jest infrastruktura zdolna do przechwycenia 75% ruchu internetowego w tym kraju, włączając w to komunikację z cudzoziemcami.
Informacje WSJ gryzą się z oficjalnym oświadczeniem Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), która twierdziła, że bada nikły odsetek informacji przesyłanej przez internet.
Ustalenia WSJ i oświadczenie NSA nie wykluczają się całkowicie. Możliwości infrastruktury to jedno, a jej faktyczne wykorzystanie to drugie. Niemniej możliwości znacznie przekraczające potrzeby to coś niepokojącego.
WSJ podaje również, że amerykańskie władze korzystały z tych możliwości, monitorując m.in. całą komunikację w Salt Lake City w okresie Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2002 roku (zob. New Details Show Broader NSA Surveillance Reach).
Nie jest to pierwszy raz, gdy oficjalne oświadczenia polityków gryzą się z doniesieniami prasy. Amerykański wywiad mówił, że pilnuje, by agenci nie nadużywali swoich możliwości. Potem prasa ujawniła wewnętrzny audyt, który mówi o tysiącach nadużyć. Podobnych przykładów jest więcej, ale czy tylko Amerykanie mają coś do wyjaśnienia?
W ostatnich dniach Dziennik Internautów wspominał o zatrzymaniu partnera dziennikarza oraz symbolicznym niszczeniu dysków Guardiana. Tego wszystkiego nie robili Amerykanie, ale służby brytyjskie. Dlaczego, skoro to problem amerykański?
Były też wycieki mówiące o podsłuchiwaniu zagranicznych polityków w Wielkiej Brytanii, być może przy współpracy z NSA. Amerykanie otwarcie przyznają, że inwigilacja prowadzona przez NSA jest wycelowana zwłaszcza w osoby spoza Stanów.
Można się obawiać, że NSA przekazuje wywiadom innych państw zebrane przez siebie informacje, być może w zamian za inne informacje. Gdyby coś takiego miało miejsce, władze innych państw nie musiałyby nikogo podsłuchiwać i mogłyby omijać procedury, jakich normalnie wymaga założenie podsłuchu.
W tym miejscu dochodzimy do problemów polskich. Czy polski rząd korzystał z programów PRISM i innych do pozyskiwania informacji o obywatelach? W jakim stopniu polskie służby współpracują z amerykańskimi? To tylko część pytań, na które polskie władze powinny udzielić odpowiedzi.
Właśnie dlatego Amnesty International, Fundacja Panoptykon i Helsińska Fundacja Praw Człowieka postanowiły zorganizować spotkanie z przedstawicielami rządu na ten temat. Miałoby się ono odbyć 11 września o godz. 18:00 w warszawskiej siedzibie Krytyki Politycznej przy ul. Foksal 16.
Na spotkanie zostali zaproszeni m.in.: premier Donald Tusk, minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz, minister sprawiedliwości Marek Biernacki, prokurator generalny Andrzej Seremet. Dyskusję ma poprowadzić Jacek Żakowski, a pytania może zadać każdy, przesyłając je do 4 wcześnia na adres fundacja(at)panoptykon.org.
Spotkanie nie bez powodu organizowane jest 11 września. Jest to tzw. Dzień Wolności A Nie Strachu, zwany też Międzynarodowym Dniem Sprzeciwu Wobec Inwigilacji. Obchodzony jest on w rocznicę zamachów z 11 września 2001 r., gdyż właśnie te zamachy stały się uzasadnieniem masowej inwigilacji w USA i wielu innych krajach.
Czytaj także: NSA tysiące razy szpiegowała bezprawnie. Kolejny wyciek od Snowdena
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|