Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Serwisy internetowe mają odpowiadać za mowę nienawiści?

28-01-2015, 11:15

Prezydent Francji chce, aby istniała możliwość karania serwisów internetowych za przechowywanie treści nawołujących do przemocy. Może to postawić serwisy społecznościowe w roli cenzorów. Niestety to kolejny efekt ataku na Charlie Hebdo, tak jakby akty terroryzmu były powodowane głównie przez internet.

robot sprzątający

reklama


Czy to internet jest winny temu, że uzbrojeni ekstremiści wkraczają do redakcji i strzelają do ludzi? Politycy najwyraźniej tak myślą. Po ataku na Charlie Hebdo ministrowie spraw wewnętrznych krajów UE ogłosili, że trzeba walczyć z radykalizacją w internecie (właśnie w internecie!). Potem Premier Wielkiej Brytanii zapowiedział walkę z szyfrowaną komunikacją i rozmawiał z Obamą o nakłonieniu firm IT do lepszej współpracy z władzami.

Serwisy mają odpowiadać za treści?

Teraz przyszedł czas na władze Francji, które też uznają internet za jedno z głównych terrorystycznych zagrożeń. Prezydent Francois Hollande zapowiedział, że rząd Francji zaprezentuje projekt prawa, które wprowadzi odpowiedzialność operatorów stron internetowych za treści ekstremistyczne. Jeśli więc w serwisie społecznościowym ktoś opublikuje takie treści, serwis będzie uznany za współwinnego.

Co więcej, francuski minister Bernard Cazeneuve ma udać się do USA, by namawiać Twittera i Microsoft do jakiejś współpracy. Może się to kojarzyć z tym, co wcześniej robił premier Wielkiej Brytanii, próbując naciskać na Baracka Obamę w kwestii internetowych usługodawców (zob. BloombergFrance Seeks to Sanction Web Companies for Posts Pushing Terror).

Francois HollandeFrederic Legrand - COMEO / Shutterstock.com

Notice and takedown nie wystarczy?

Obecnie w wielu krajach przyjmuje się, że serwisy internetowe nie odpowiadają za publikowane treści tak długo, jak długo nie wiedzą o ich bezprawnym charakterze. W takim układzie Facebook, Twitter czy nawet Dziennik Internautów nie muszą na bieżąco monitorować publikowanych wpisów czy komentarzy. Dopiero gdy jakiś wpis lub komentarz będzie uznany za bezprawny, usługodawca jest zobowiązany go usunąć, jeśli chce uniknąć odpowiedzialności (ten mechanizm określa się jako notice and takedown). 

Trudno powiedzieć, co dokładnie zaproponuje Francja, ale najwyraźniej chce ona zmienić dotychczasowe zasady. Władze Francji najwyraźniej chcą, aby operatorzy stron pod presją odpowiedzialności stali się cenzorami internetu. Francja może chcieć, by serwisy aktywnie monitorowały treści i usuwały to, co wyda się "ekstremistyczne".

Taka propozycja jest zgodna z tym, o co wcześniej premier Wielkiej Brytanii miał prosić Baracka Obamę. Francja i UK wydają się tutaj zgodne. Co więcej, wczoraj Francois Hollande sugerował, że "trzeba działać na poziomie europejskim". Miejmy też na uwadze, że nasi politycy chętnie naśladują swoich kolegów z krajów zachodnich. 

Cenzura w imię walki o wolność?

Gdyby propozycja Francji została przyjęta i/lub wdrożona w innych krajach, byłoby to podwójnie szkodliwe. Po pierwsze twórcy serwisów internetowych musieliby się liczyć z nowym rodzajem odpowiedzialności za treści publikowane przez użytkowników. Nie tylko prowadzenie serwisu społecznościowego, ale nawet zwykłego bloga mogłoby się wiązać z większym ryzykiem, trudnym do oszacowania.

Poza tym takie prawo byłoby cenzurotwórcze. Operatorzy stron mogliby nadmiernie usuwać treści, żeby nie ryzykować.

Sonda
Czy serwisy społecznościowe powinny aktywnie monitorować treści i usuwać wpisy ekstremistyczne?
  • tak
  • nie
wyniki  komentarze

Wczorajsze wystąpienie prezydenta Francji miało związek z rocznicą wyzwolenia Auschwitz i oczywiście Hollande wspomniał również o potrzebie walki z treściami rasistowskimi. Wiąże się z tym ponury paradoks. Atak na Charlie Hebdo był atakiem na wolność słowa, a jego efektem jest proponowanie ograniczania wolności słowa. Rocznica wyzwolenia Auschwitz jest ważnym symbolem zwycięstwa nad faszyzmem, który przecież był reżimem ograniczającym wolność słowa. Mimo to padają propozycje niebezpieczne z punktu widzenia wolności słowa. 

Warto jeszcze zauważyć, że Francois Hollande zbliża się do takiego podejścia do internetu, jakie wcześniej prezentował Nicolas Sarkozy, polityk nawołujący do "ucywilizowania internetu".


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. DALL-E



fot. DALL-E



fot. Freepik



fot. DALL-E



fot. DALL-E