Aplikacje mobilne są obiecujące i kupowane przez gigantów za miliony dolarów, ale wiele z nich nie ma dobrego planu na zarabianie. Możemy być świadkami nadmuchiwania nowej bańki 3.0 - bańki mobilnej.
Nawet jeśli nie pamiętacie lat 90. ubiegłego wieku, mogliście słyszeć o "internetowej bańce". Był to taki zabawny okres, gdy samo wspomnienie o wejściu na rynek internetowy powodowało nagły wzrost akcji firm. Oczywiście nie przełożyło się to na zbudowanie solidnych biznesów, bańka pękła, inwestorzy tracili pieniądze.
Dwa lata temu mówiono o bańce 2.0, czyli o bańce społecznościowej. Był to okres wielkiego zachwytu usługami społecznościowymi. Facebook, Zynga, Groupon - to wszystko było na topie. Dziś trudno powiedzieć, czy bańka 2.0 w ogóle była bańką, ale debiut giełdowy Facebooka jasno pokazał, że do usług społecznościowych podchodzono z nadmiernym optymizmem.
Teraz zaczyna się mówić o bańce mobilnej. Nazwijmy ją roboczo bańką 3.0.
Zapewne słyszeliście o tym, że Yahoo kupiło za 30 mln dolarów usługę założoną przez 15-latka. To był świetny news, sensacyjny, ale spójrzmy na tę sprawę obiektywnie. Firma Yahoo, która ostatnio nie odnosiła wielkich sukcesów, wydała znaczną część swoich zasobów gotówkowych na kupienie agregatora wiadomości. Rynek agregatorów jest dość zapchany, a kupiony przez Yahoo Summly nie posiada nadzwyczajnego planu spieniężania usługi.
fot. Jeff Kubina (lic. CC BY-SA 2.0)
Spójrzmy wstecz. Pamiętacie zapewne, że największym przejęciem Facebooka było kupienie Instagrama za miliard dolarów. Instagram jest popularny, jest trendy, ale nie ma dobrego planu na zarabianie. Miliard dolarów to w przypadku Facebooka trzecia część kwartalnych przychodów, a więc niemało.
Przejęcia Google też wiążą się z wydawaniem dużych pieniędzy na usługi mobilne. 45 mln dolarów poszło na zakup Viewdle (rozpoznawanie twarzy), 25 mln dolarów na zakup Sparrow (klient e-mail) i można się zastanawiać nad tym, czy kosztujący ponad 12 mld dolarów zakup Motoroli Mobility też nie jest elementem "mobilnej bańki".
Nawet bez cofania się możemy dziś dostrzec ogólny huraoptymizm wokół wszystkiego, co mobilne. Autorzy aplikacji mobilnych są nazywani geniuszami. Miliony dolarów wyłożone na średnio oryginalną aplikację nazywa się zawsze dobrą inwestycją.
Oczywiście to nie znaczy, że bańka 3.0 skończy się tak, jak bańka z lat 90. Nie, bo każda bańka jest inna i Dziennik Internautów zawsze to podkreślał. Dziś w spółki technologiczne inwestują inne spółki technologiczne, które znają rynek. Myślenie o biznesie w e-usługach bardziej niż kiedyś odpowiada realiom. Co jednak najważniejsze - internet jest częścią ludzkiego życia w stopniu większym niż kiedykolwiek.
Nie zmienia się jednak podstawowy mechanizm - tam, gdzie jest nadmierny optymizm, nadmuchuje się nowa bańka. Tam, gdzie wydawanie pieniędzy na "obiecującą technologię" przebiega w atmosferze radosnego zachwytu nowinkami, lada dzień może pojawić się płacz po stracie. Warto po prostu mieć to na uwadze.
Czytaj także: Apple traci swój blask? Akcje wciąż tanieją
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|