Dla niektórych ofiar huraganu Sandy Twitter był jedynym sposobem wezwania pomocy. Niestety istotnym komunikatom zdarzało się ginąć w informacyjnych śmieciach.
reklama
Już w ubiegłym roku, gdy w Japonię uderzyło tsunami, Twitter i inne media społecznościowe okazały się pomocnym środkiem komunikacji. Zaczęły się nimi interesować także organizacje rządowe i humanitarne, które uruchamiały własne konta i publikowały np. ostrzeżenia i oficjalne komunikaty.
Teraz w Stanach Zjednoczonych, po uderzeniu huraganu Sandy, Twitter znów potwierdził swoją przydatność. Huragan uszkodził linie energetyczne i komunikacyjne. Telefoniczne linie alarmowe zostały zakorkowane nadmiarem zgłoszeń. Dla niektórych osób smartfon i dostęp do serwisu społecznościowego okazał się jedynym sposobem na wezwanie pomocy.
Jak donosi Reuters, władze przygotowały się na na komunikację przez Twittera. Agencje rządowe publikowały tym kanałem instrukcje dotyczące ewakuacji. Obywatele prosili natomiast o pomoc, wysyłając tweety na konto nowojorskiej straży pożarnej. Nierzadko do tych tweetów dołączone były zdjęcia pokazujące, w czym problem.
W siedzibie amerykańskiego Czerwonego Krzyża w centrum operacyjnym wyświetlano tweety na dużych ekranach wraz z mapą pokazującą, skąd pochodzą wezwania. Czerwony Krzyż wykorzystał też specjalne narzędzie Radian6 do monitorowania social media (zob. Reuters, In hurricane, Twitter proves a lifeline despite pranksters).
Nie mniej istotne było rozprowadzanie przez social media porad i informacji, przykładowo o tym, że woda z kranów nadaje się do picia. Oczywiście poza tym Twitter stał się miejscem publikowania zdjęć dokumentujących sytuację. Oto jedno z nich:
Niestety na Twitterze te cenne informacje mieszają się z informacyjnymi śmieciami. Zdarzało się, że te śmieci zwyczajnie dezinformowały. Część użytkowników Twittera wykorzystała zamieszanie wokół Sandy, aby publikować dzieła zrobione w Photoshopie. Część z tych osób mogła nawet nie wiedzieć, że rozpowszechnia zdjęcia bardziej artystyczne niż dokumentalne.
UWAGA: Poniższe zdjęcie to fotomontaż
Zdjęcie powyżej jest dramatyczne, ciekawe, ale to jednak śmieć. O wiele gorsze od takiej twórczości były tweety, które rzekomo stanowiły cenne informacje, a w rzeczywistości były tylko plotkami lub tworami ludzkiej wyobraźni.
Dość dużo zamieszania narobił użytkownik Twittera publikujący pod pseudonimem ComfortablySmug. Informował on o takich sensacjach, jak zalanie wodą parkietu giełdy NYSE. Internauta przeplatał swoje fałszywe informacje autentycznymi komunikatami, co wprowadzało jeszcze więcej zamieszania.
Jak informuje serwis BuzzFeed, nowojorski radny Peter Vallone poprosił już prokuratora okręgu Manhattan o przedstawienie zarzutów wobec użytkownika ComfortablySmug, który naprawdę nazywa się Shashank Tripathi. Człowiek ten przeprosił już za swoje zachowanie i zaczął kasować wpisy, niemniej radny wierzy w to, że są powody do przedstawienia zarzutów karnych. Fałszywa informacja w pewnych okolicznościach może być niebezpieczna, np. wywołując panikę. Każdy zna przykład wrzeszczenia o pożarze w zatłoczonym kinie - mówił radny (zob. BuzzFeed, Councilman Pushes For Charges Against Twitter User Who Spread Falsehoods).
Trudno nie dostrzec w tym nowego problemu. Kto wie? Może za jakiś czas doczekamy się nawet prawa, które będzie regulowało kwestię siania dezinformacji w social media?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|