Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Warner broni maszynowej cenzury, ale nie chce odpowiadać za jej efekty

21-09-2012, 13:43

Antypirackie mechanizmy Warnera działały źle, usuwając pliki, do których wytwórnia nie miała praw. Warner nie poczuwa się do winy, bo przecież błędy popełniły maszyny. Mimo to Warner broni antypirackich mechanizmów, przekonując, że są one dokładniejsze niż ludzie, ale czy to go usprawiedliwia?

Obok bardzo kontrowersyjnej sprawy Megaupload toczy się obecnie inny spór związany z prawami autorskimi i hostingiem plików. Chodzi o pozew Warner Bros. przeciwko serwisowi Hotfile

Ten spór jest podwójnie ciekawy, bo Hotfile nie tylko się broni, ale również atakuje. W połowie września ub.r. Hotfile pozwał Warnera za to, że wytwórnia żądała usuwania plików, do których nie miała praw.

Czytaj: Warner Bros. przyznaje - kasowaliśmy bezprawnie

Amerykańska ustawa Digital Millennium Copyright Act (DMCA) daje posiadaczom praw autorskich możliwość zgłaszania naruszeń. Jeśli jednak takie zgłoszenie jest bezzasadne (tak było w przypadku Warnera), posiadacz praw autorskich może ponieść odpowiedzialność za próbę cenzurowania nieswoich treści. 

Już w listopadzie ubiegłego roku Warner przyznał, że zdarzało mu się żądać usuwania nieswoich treści. Wytwórnia przekonywała jednak, że nie zrobiła nic złego, gdyż pliki zgłoszone do usunięcia i tak zostały zamieszczone w Hotfile bez zgody autorów. Warner tłumaczył też, że proces wyszukiwania treści do usunięcia przebiega automatycznie i nie powinno się pociągać wytwórni do odpowiedzialności za błędy maszyn.

W marcu tego roku do sporu wmieszała się organizacja Electronic Frontier Foundation, która w niezależnej opinii dla sądu zauważyła, że antypiracka cenzura Warnera zagrażała szerzej pojętej wolności słowa. Jeśli maszyny się mylą, niech Warner przestanie ich używać.

Każde przedsiębiorstwo mogłoby uniknąć odpowiedzialności za niewłaściwe usuwanie treści, zwyczajnie powierzając ten proces komputerowi. Co gorsza, posiadacze praw autorskich mieliby przewrotną zachętę do zbytniego uproszczenia procesu, rezygnując z kontroli ludzkiej... - pisała w swojej opinii EFF.

Maszyny nie są złe, czyli atak na chochoła

Warner przedstawił już pisemną odpowiedź dla sądu, która odpowiada na zastrzeżenia EFF. Dokument zamieszczamy pod tym tekstem.

Wytwórnia Warner Bros. przedstawia teraz następujące argumenty:

  • antypirackie mechanizmy były wykorzystywane w dobrej wierze,
  • odsetek błędów był bardzo niski,
  • mechanizmy antypirackie mogą popełniać nawet mniej błędów niż ludzie,
  • automaty do wykrywania treści pirackich są już standardem.

Te argumenty są być może dobre, ale tak naprawdę stanowią "atak na chochoła", czyli odpowiadają na tezy, które nigdy nie padły.

Nikt nie ma i nie miał do Warnera żalu o to, że stosuje on automaty do wysyłania żądań usunięcia treści. Hotfile i EFF mają zastrzeżenia do tego, że część żądań była nieuzasadniona i Warner powinien za to odpowiedzieć. EFF nigdy nie twierdziła, że stosowanie automatów jest złe. Twierdziła tylko, że nie można zwalniać nikogo z odpowiedzialności za nieuzasadnione zgłoszenia, które zostały wytworzone przez automaty.

Warner twierdzi, że mniej niż 0,1% zgłoszeń zawierało błędy. To mały odsetek, ale w praktyce chodzi o 890 błędnych zgłoszeń! Zatem 890 razy mogło dojść do ocenzurowania jakiejś treści z powodu nacisku Warnera. Tu jest problem. Przy okazji możecie sobie wyobrazić, jak trudno sprawdzać jest zasadność zgłoszeń, które nadsyłane są w tak ogromnej liczbie. 

Gdzie są granice cenzury?

Podsumujmy całokształt argumentacji Warnera. Wytwórnia twierdzi, że:

  • nie może odpowiadać za nieuzasadnioną cenzurę, ponieważ używała maszyn, ale...
  • ...nie może przestać używać maszyn, bo one i tak są lepsze niż ludzie.

Z tego wynika, że Warner po prostu chciałby mieć prawo do cenzurowania kogo chce i jak chce, i nie potrafi zrozumieć, że może być w tym coś niestosownego.

W marcu tego roku wyszło na jaw, że wytwórnia Universal ma umowę z YouTube, która przewiduje usuwanie na prośbę wytwórni nawet tych materiałów, które nie należą do wytwórni. Widzimy zatem, że wytwórnie robią wszystko, by zabezpieczyć sobie prawo do kontrolowania przepływu treści w sieci.

Spór Hotfile vs. Warner ma odpowiedzieć na pytanie, czy obecnie funkcjonujące w USA prawo zabezpiecza użytkowników internetu przed zbyt gorliwą antypiracką cenzurą, która przestaje uderzać tylko w piratów. Tymczasem warto przypomnieć, że w Polsce też toczy się debata na temat mechanizmu notice and takedown. Na szczeblu unijnym toczy się natomiast debata o "czystym internecie", która zahacza o ten problem i może prowadzić do rozwiązań podobnych do tych proponowanych w ACTA

Poniżej sądowy dokument z opinią Warnera:

Odpowiedź Warnera na opinię EFF 

Czytaj: Przepisy ACTA na nowo? Unia Europejska chce czystego internetu!


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: Justia.com