Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

IT Fiction: Internet przedmiotów i głębsze potrzeby

13-04-2012, 15:12

Siedząc na sedesie, profesor Pogodny rozmyślał nad internetem przedmiotów. Był jednym z ostatnich, którzy pamiętali czasy, gdy do internetu nie podłączano nawet komputerów. Trudno w to uwierzyć, ale komputery były wówczas całkiem fajne, a dziś wydają się bezużyteczne, gdy tylko padnie sieć. Hmmm...

robot sprzątający

reklama


Profesor dokończył załatwianie swojej głębszej potrzeby i sięgnął do podajnika papieru toaletowego. W kabinach WC na Uniwersytecie w Paprotkach stosowano supernowoczesne podajniki, wpisujące się w ideę internetu przedmiotów. Miały swój adres IP i były połączone z siecią. Jeśli papier się kończył, podajnik wysyłał informację do pracownika (toilet managera), który natychmiast zjawiał się, by uzupełnić zapasy. Podajnik opracowywał również raporty zużycia papieru, które ułatwiały administracji Uniwersytetu planowanie zakupów.

Pogodny sięgnął po papier, ale udało mu się wyrwać tylko krótki strzępek. To nie wróżyło niczego dobrego. Profesor obmacał podajnik od dołu. Cenny papier niewątpliwie był w podajniku, ale urządzenie z jakiegoś powodu nie chciało go wydać. Rolka się blokowała. 

To była jedna z tych życiowych sytuacji, gdy masz Prosty acz Wstydliwy Problem.

Pogodny nie poddawał się łatwo. Sięgnął do kieszeni spodni, wyciągnął z niej sillyfona i odszukał w książce numer do toilet managera.

- Czego chce!? - odezwał się władca klozetu, odbierając telefon.
- Eeeee... nie mogę skorzystać z podajnika - wyznał profesor. - Chyba trzeba coś naprawić albo... nie wiem - sytuacja była dla niego dość kłopotliwa.
- I co? Może mam strajtaśmę dostarczyć? Nie ma, nie ma! Papier w podajnikach jest, ja swoje zrobiłem. Panie! Pewnie sieci nie ma i podajniki się zablokowały. Dzwoń Pan do admina, to jego sprawa, nie moja - toilet manager zakończył rozmowę.

Pogodny pomyślał, że nie jest rzeczą najbardziej komfortową dzwonić do różnych ludzi z... takim problemem. Miał też ograniczone zaufanie do adminów. Z reguły kazali oni restartować modem. Gdzie w tym podajniku mógł być modem? No trudno, trzeba się dowiedzieć. Pogodny znów sięgnął po telefon i na szczęście miał w nim numer do administratora uczelnianej sieci.

- Halo? Dzwonię w sprawie internetu w toalecie!
- O! Pan profesor! Miło słyszeć, w czym problem? - spytał administrator. Profesora nie ucieszyło to, że został rozpoznany.
- Jestem w toalecie, podajniki na papier... no... - Pogodny nie wiedział, jak to powiedzieć.
- Zablokowane? Tak, nie ma sieci, wiem. Prowadzimy tu drobne prace i wszystko ruszy za jakieś dwie godziny. Proszę dzwonić do toilet managera, to Panu doniesie co trzeba.

Pogodny nie był w tym momencie pogodny. Administrator rozpoznał go i wiedział, że profesor ma Prosty acz Wstydliwy Problem. Pogodny nie chciał znów dzwonić do managera. Było oczywiste, że nie będzie współpracował. Sprawa wymagała jakiegoś prowizorycznego rozwiązania. Zaraz zaraz... Pogodny miał w kieszeni paczkę chusteczek. To nie była najlepsza opcja, ale w tej sytuacji...

Jakoś poszło. Pogodny nacisnął na przycisk spłuczki i... nic. No jasne! Przecież spłuczki były podłączone do internetu i przesyłały do chmury informacje na temat zużycia wody. Uniwersytet w Paprotkach był dumny z tej nowinki. Teraz najwyraźniej spłuczki były zablokowane, bo nie było sieci.

Profesorowi się to nie podobało. Nie chciał, aby byle student mógł teraz wejść do kabiny i oglądać... ech, trudno.

Podchodząc do umywalki, profesor nawet nie myślał, że będzie problem z kranem. Każdy tak ma. Czasem człowiek przy komputerze po ustaleniu, że nie ma sieci, myśli sobie: "dobra, nie mogę pracować, to zobaczę, co na Facecrooku". Dopiero po chwili zdaje sobie sprawę z tego, że Facecrook też jest w internecie.

Podobnie było z Pogodnym przy kranie. Wiedział on, że krany są podłączone do internetu, ale dopiero gdy nie pociekła z nich żadna woda, zdał sobie sprawę z tego, że nici z mycia rąk.

Na korytarzu profesor spotkał wielu studentów. Wykłady przerwano, bo tablice interaktywne bez dostępu do sieci praktycznie do niczego się nie nadawały. Nawet o kupieniu kawy z automatu nie było co marzyć - automat też wymagał dostępu do sieci. Ba! Model zainstalowany na uniwerku wymagał nawet konta Facecrooka i automatycznie publikował w sieci informacje o zamówionym napoju!

Pogodny mijał automat, rozmyślając o "internecie życia". To była idea tak nowa, jak niegdyś internet przedmiotów. Chodziło o to, aby podłączać do internetu zwierzęta, za pomocą specjalnych neuromodemów, co ułatwiłoby kontrole weterynaryjne, lokalizowanie zwierząt i nawet tresurę. Tylko czy pies lub kot też stanie się bezużyteczny, gdy padnie sieć?

UWAGA: Ten tekst nie jest newsem, a jedynie komentarzem do bieżących wydarzeń. Przedstawione wydarzenia są fikcyjne. Podobieństwo autentycznych nazw, osób i firm do tych występujących w tekście jest zamierzone przypadkowe. Cdn.

Czytaj: IT Fiction: Przestępstwo nieumyślne


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *