Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Tak przynajmniej twierdzi Paul Ceglia, który na poparcie swojego pozwu przedstawił umowę podpisaną rzekomo z Markiem Zuckerbergiem, a także elektroniczną korespondencję. Sprawą zajmie się sąd.

robot sprzątający

reklama


Dopiero co sąd wydał ostateczny wyrok w sprawie roszczeń braci Winklevoss odnośnie Facebooka, a już nad Markiem Zuckerbergiem zbierają się kolejne czarne chmury. Nowojorczyk Paul Ceglia złożył właśnie pozew, w którym domaga się uznania, że jest posiadaczem 84 procent największego na świecie serwisu społecznościowego. Twierdzenie to poparł dowodami. Jest jednak mały szkopuł - wcześniej mężczyzna został skazany za oszustwa.

>> Czytaj więcej: Bliźniacy nie dostaną więcej od Facebooka

Ale po kolei. Ceglia twierdzi, że w roku 2003 zatrudnił Zuckerberga, by ten napisał część kodu dla strony Streetfax, później przemianowanej na Streetdelivery. Za zlecenie to 18-latek z Harvardu miał otrzymać 1000 dolarów. Zuckerberg miał następnie zostać zatrudniony przy projekcie "thefacebook" (serwis faktycznie tak nazywał się na początku), w który Ceglia rzekomo zainwestował 1000 dolarów. Na potwierdzenie tego przedstawiona została umowa. Jest też cała seria e-maili, jakie panowie mieli wymienić między sobą - podaje brytyjski The Guardian.

Facebook twierdzi, że sama umowa z podpisem Zuckerberga, a także elektroniczna korespondencja są sfałszowane. Serwis przypomina sprawę oszustwa Ceglii, by podważyć jego wiarygodność. W 2009 roku jemu oraz jego żonie postawiono zarzut oszustwa oraz kradzieży. Mieli oni nie dostarczyć odbiorcom drewna o wartości 200 tysięcy dolarów.

Przy tej okazji wychodzi na jaw, dlaczego Ceglia dopiero niedawno postanowił wystąpić z roszczeniami względem Facebooka. Szukając dokumentów w sprawie oszustwa, znalazł umowę, jaką miał zawrzeć z Facebookiem.

Ceglię reprezentuje DLA Piper, międzynarodowa firma specjalizująca się w obsłudze przedsiębiorstw technologicznych. Twierdzi ona, że dokładnie zbadała dowody przedstawione przez swojego klienta - pisze Business Insider. Trudno by było więc uwierzyć, że angażowałaby swoje zasoby oraz reputację w pozew przeciwko globalnej firmie podparty fałszywymi dowodami. Czy faktycznie są one nieprawdziwe, odpowiedzieć będzie musiał sąd.

>> Czytaj także: Facebook chce zatrudnić byłego rzecznika Białego Domu

Jeśli okażą się prawdą, Zuckerberga może kosztować to setki milionów dolarów, jeśli nie miliardy. Taki może być bowiem koszt ugody. Kwoty możemy nigdy nie poznać, podobnie jak to było w przypadku Eduardo Saverina, współzałożyciela Facebooka. Jeśli jednak Ceglia kłamie, może trafić do więzienia. Dla DLA Piper byłaby to zdecydowanie zła wiadomość.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *