Ten rok był rekordowy, jeśli chodzi o wpływy ze sprzedaży biletów w kinach - poinformowała organizacja MPAA zrzeszająca twórców filmowych. Nie jest to zaskoczenie, bo w ubiegłych latach bilety też dobrze się sprzedawały. Nasuwa się tylko jedno pytanie - po co to w takim razie antypirackie zaostrzanie prawa?
reklama
W Dzienniku Internautów zwracaliśmy już uwagę na to, że przemysł muzyczny zachęca do walki z piractwem pomimo zadowalających wyników sprzedaży. Podobnie jest z przemysłem filmowym. Przez cały rok narzeka on na piractwo i potrafi wydawać duże pieniądze, by namówić polityków do zmiany prawa. Tylko od czasu do czasu przychodzi ta chwila, kiedy trzeba otwarcie powiedzieć, że interes idzie nie najgorzej.
Wczoraj MPAA - amerykańskie stowarzyszenie przemysłu filmowego - opublikowało raport pt. 2010 MPAA Theatrical Market Statistics. Wynika z niego, że wpływy ze sprzedaży biletów na wszystkie filmy wydane na świecie osiągnęły poziom 31,8 mld USD, co oznacza kolejny rekord i wzrost o 8% w ciągu ubiegłego roku.
Rynek amerykański utrzymał wpływy na takim samym poziomie, jak w zeszłym roku (10,6 mld USD), ale poza USA wzrost wyniósł 13%. Największy wzrost zanotowano w regionie Azji i Pacyfiku - 21% (zob. wykres obok).
W USA i Kanadzie rolę napędową odegrał rynek filmów 3D, który odpowiadał za 21% lub 2,2 mld USD przychodów. To znacznie więcej niż w poprzednich latach. Co trzeci człowiek w USA i Kanadzie oglądał jakiś film 3D w roku 2010.
- To był mocny rok dla filmów w 2010 r. Pomimo słabej gospodarki, niestałych modeli biznesowych i ciągłego wpływu pirackiej kradzieży, mieliśmy następny rekordowy rok napędzany przez wpływy poza USA i Kanadą - mówił Bob Pisano, tymczasowy CEO MPAA.
Bob Pisano oczywiście nie odważyłby się stwierdzić, że piractwo mogło nie mieć żadnego wpływu na sprzedaż filmu. Takie stwierdzenie mogłoby być zabójcze dla MPAA. Trzeba jednak pochwalić przedstawiciela MPAA za to, że w ogóle dostrzega takie czynniki, jak słaba gospodarka i zmiany modeli biznesowych. Niektóre organizacje związane z przemysłem rozrywkowym dopatrują się wszystkich strat w wymianie plików przez internet.
Wróćmy do danych MPAA. Z raportu wynika, że bilety kupują głównie stali widzowie, czyli osoby odwiedzające kino co najmniej raz w miesiącu. Liczba takich osób w ubiegłym roku wzrosła. Generalnie jednak potwierdza się teoria od dawna głoszona przez krytyków obecnych metod sprzedaży filmów. Uważają oni, że "do kina pójdzie ten, kto planuje pójście do kina". Na seans raczej nie pójdzie osoba czekająca na wydanie DVD. Ciągle stosowany odstęp między premierą kinową a premierą DVD niczemu nie służy, a według wielu osób zachęca on do pobierania pirackiej wersji (miło byłoby kupić oryginalne DVD w dniu premiery, ale nie można go kupić).
Ciekawe są dane dotyczące liczby ekranów kinowych. Ich liczba w ubiegłym roku nie zmieniła się, ale znacznie zwiększył się udział kin cyfrowych (ich liczba wzrosła o 122%). Prawie co czwarty ekran jest teraz przystosowany do projekcji cyfrowych, a na 60% tych ekranów może dokonywać projekcji 3D.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|