Wpis na Twitterze potraktowany został jako realna groźba. Mimo zapewnień, że był to jedynie żart, sprawą zajmie się teraz Sąd Najwyższy.
reklama
W styczniu br. Dziennik Internautów informował o przypadku Paula Chambersa, który dostał dożywotni zakaz wstępu na lotnisko Robin Hooda w Doncaster/Sheffield. Powodem był jego wpis na Twitterze, w którym rzekomo miał grozić wysadzeniem lotniska w powietrze, jeśli sytuacja na nim nie zostanie poprawiona (zostało ono bowiem zamknięte na kilka dni przed odlotem Brytyjczyka).
Crap! Robin Hood airport is closed. You've got a week to get your shit together, otherwise I'm blowing the airport sky high!
Internauci uznali wpis jedynie za żart. Policja jednak "groźbę" tę potraktowała niezwykle poważnie. Mężczyzna został aresztowany i musiał przez 7 godzin dokładnie tłumaczyć się ze swojego zachowania. Jego iPhone, laptop i komputer domowy zostały zatrzymane.
Sprawa trafiła do sądu - ten uznał w maju mężczyznę winnym wysyłania gróźb drogą elektroniczną. Był to pierwszy wyrok, jaki zapadł na podstawie nowo przyjętej Communications Act, ustawy przewidującej przestępstwa popełniane środkami komunikacji elektronicznej - informuje BBC News.
Apelacja do sądu drugiej instancji nie przyniosła skutku. Chambers jednak się nie poddaje - teraz wpisem w serwisie mikroblogowym zajmie się Sąd Najwyższy. Do 2 grudnia muszą wpłynąć do niego odpowiednie dokumenty.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*