26-letni Paul Chambers został aresztowany i dostał zakaz wstępu na lotnisko, bo we wpisie na Twitterze stwierdził, że wysadzi je. Czytając wpis, łatwo było ustalić, że jest to marudzenie człowieka sfrustrowanego a nie realna groźba. Mimo to policja zareagowała ostro i chyba trochę przesadziła.
reklama
O przygodzie Paula Chambersa pisze The Independent. Mężczyzna usłyszał o opadach śniegu. Sparaliżowały one lotnisko, z którego on miał lecieć za 9 dni. Chambers na Twitterze poinformował, że lotnisko Robin Hood Airport jest zamknięte, a w kolejnym wpisie dodał, że jeśli sytuacja nie wróci do normy w ciągu tygodnia, to wysadzi on to lotnisko. Ten drugi wpis wyglądał dokładnie tak:
You've got a week and a bit to get your shit together, otherwise I'm blowing the airport sky high!!
Większość osób odebrałaby coś takiego jak żart albo wyraz zdenerwowania. W jakiś sposób jednak o wpisie dowiedziała się policja, która potraktowała "groźbę" bardzo poważnie. Paul Chambers został aresztowany i był przesłuchiwany ponad 7 godzin. Twierdzi, że musiał dokładnie wyjaśniać policjantom działanie Twittera i opowiadać o swoim osobistym życiu.
Policja zabrała Chambersowi laptopa, iPhone'a i komputer domowy oraz skasowała wpis na Twitterze. Mężczyzna może odpowiedzieć za wywołanie fałszywego alarmu i ma dożywotni zakaz wstępu na lotnisko Robin Hood Airport. Stracił zaufanie swojego pracodawcy. Prowadzący dochodzenie detektyw powiedział mu, że "to prawdziwy świat". Więcej na ten temat w tekście pt. Twitter joke led to Terror Act arrest and airport life ban.
Czy tak rzeczywiście ma wyglądać "prawdziwy świat"? Możliwe, że tak właśnie jest w XXI wieku, ale ludzie, których dzieciństwo przypadło na XX stulecie, nie są przyzwyczajeni do tego, że każda ich wypowiedź może być potraktowana jak prawdziwa groźba. Zapewne wielu z nas wypowiadało w nerwach takie kwestie, jak "zabiję drania" lub "spalę tę budę", i te kwestie zdarza nam się przenosić do serwisów społecznościowych. Kto by przypuszczał, że będzie to czytać policja?
Oczywiście nie oznacza to, że każda zamieszczona w sieci groźba powinna być ignorowana. Zapewne wiele osób pamięta, co stało się w Finlandii, gdy doszło do masakry w miejscowości Tuusula. Ta makabra została zapowiedziana wcześniej na YouTube.
W tym jednak przypadku film nie pozostawiał wątpliwości co do do intencji jego autora. Jeśli ktoś poświęca czas na nagranie filmu, w którym przedstawia siebie samego jako selekcjonera rasy ludzkiej, to wydaje się bardziej niepokojące niż marudny wpis na Twitterze.
Da się zauważyć, że mikroblogi dzięki swojemu błyskawicznemu sukcesowi wyjątkowo zainteresowały organy walczące z terroryzmem. W roku 2008 powstał nawet specjalny raport amerykańskiego wywiadu, który opisał, w jaki sposób terroryści mogliby wykorzystać Twittera. Opisano w nim naprawdę ciekawe scenariusze i być może sami terroryści nie wymyśliliby lepszych.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*