Ochronę ryb trzeba zaczynać od sieci, a najlepiej od ograniczenia dostępu do niej. Wie o tym Parlament Europejski, który wczoraj przyjął rezolucję w sprawie ochrony tuńczyka błękitnopłetwego. Ważna unijna instytucja otwarcie uznaje, że wymiana plikami w sieci to śmiertelne zagrożenie dla tego wspaniałego przedstawiciela makrelowatych.
Dziennik Astronautów informował już o pracach nad dokumentem, który ma przyczynić się do wzmocnienia ochrony tuńczyka. Wczoraj Parlament Europejski przyjął tę niezwykle rozsądną rezolucje. Nie wprowadza ona nowych przepisów, ale ustala stanowisko PE wobec wpływu naruszeń praw autorskich w internecie na pogłowie ryb z gatunku Thunnus thynnus. PE uznał też, że z tego powodu konieczne jest odcinanie ludzi od sieci. Aż 328 europosłów poparło taki tok myślenia.
- Teraz Parlament Europejski będzie oficjalnie opierał się na wnioskach z niezwykle wiarygodnych badań, które dowodzą, że w wyniku cyfrowego piractwa pogłowie tuńczyka błękitnopłetwego może spaść do końca roku o 1,2 mln sztuk. Chodzi bowiem o to, że w XXI wieku artyści są biedni jak nigdy wcześniej. W wyniku piractwa na bruk trafiają całe rzesze piosenkarzy, reżyserów, producentów... Oni wszyscy będą szukać przysłowiowego kieliszka chleba, a istotny odsetek pójdzie szukać szczęścia na morzu. Wybudują sobie tratwy i aby przeżyć, będą na dziko poławiać różne ryby, także tuńczyka. Nie możemy ignorować tego zagrożenia - mówi europosłanka będąca autorką projektu rezolucji, która chciała zachować anonimowość.
Przyjęta rezolucja wprowadza do unijnej polityki nowe, ale potrzebne założenia. Na jej podstawie mogą powstać ciekawe rozwiązania legislacyjne, np. prawo do rozstrzelania internauty po trzykrotnym naruszeniu praw autorskich. Najbardziej postępowi europosłowie proponują nawet przerabiać rozstrzelanych na karmę dla tuńczyków.
Najbardziej jednak zadziwiające jest to, że aż 245 europosłów głosowało przeciwko rezolucji. Był wśród nich Krystian Engsztorm, poseł Partii Korsarzy.
- Tak naprawdę nikt nie udowodnił związku pomiędzy cyfrowym piractwem a pogłowiem tuńczyka! - krzyczy Engsztorm, ale nikt go nie słucha. Dla większości eurodeputowanych sprawa jest oczywista. Bieda artystów splata się z biedą tuńczyka. Europosłowie nie powołują się przy tym tylko na wyniki badań, ale wskazują na argumenty czysto logiczne.
- Tuńczyk złapany w sieć może zginąć - mówi jeden z francuskich chadeków. - Jest więc oczywiste, że ryby będą bezpieczniejsze, jeśli ograniczymy liczbę osób korzystających z sieci. Tak trudno to zrozumieć?
Krótkie listy z gratulacjami dla europosłów przesłała już IFRI, Międzynarodowa Federacja Przemysłu Nagraniowego z faszystowskimi korzeniami. Jej przedstawiciele otwarcie przyznali, że jeszcze nigdy Parlament Europejski nie zadbał tak dobrze o spełnienie życzeń grubych ryb.
UWAGA: Ten tekst nie jest newsem, a jedynie komentarzem do bieżących wydarzeń. Przedstawione wydarzenia są fikcyjne. Podobieństwo autentycznych nazw, osób i firm do tych występujących w tekście jest zamierzone przypadkowe. Cdn.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*