Google zaprzeczyła doniesieniom na temat jej rzekomych rozmów z Verizonem, które miałyby prowadzić do priorytetowego traktowania usług Google w sieci. Verizon też zaprzecza. Z kolei Federalna Komisja Łączności odwołała kolejną rundę rozmów na temat neutralności sieci, ale może to nie mieć związku z plotkami na temat Google i Verizon.
Wczoraj Dziennik Internautów wspominał o doniesieniach różnych źródeł dotyczących rozmów Google i Verizon. Rozmowy te miały prowadzić do priorytetowego traktowania usług Google w internecie. Informacje płynące od Reutersa mówiły nawet o spowalnianiu niektórych usług w sieciach mobilnych. Z kolei New York Times sugerował, że firmie Google może zależeć na priorytetowym traktowaniu YouTube.
Gdyby do czegoś takiego rzeczywiście doszło, Google złamałaby ideę, jakiej zawsze broniła. Chodzi o neutralność internetu. Zdaniem wielu osób i firm priorytetowe traktowanie wybranych usługodawców zepchnie na boczny tor wszystkie startupy, blogerów, niezależnych twórców, czyli tych wszystkich, których nie byłoby stać na płacenie operatorom za "internetową autostradę".
Google początkowo nie udzielała komentarzy w tej sprawie, ale teraz zaprzecza. Rzeczniczka firmy powiedziała agencji AFP, że New York Times "po prostu się myli". Dodała, że Google nie prowadzi żadnych rozmów na temat płacenia Verizonowi za ruch do usług Google lub YouTube. Firma nadal zobowiązuje się bronić otwartego internetu (zob. AFP, Watchers fear Google compromise on 'net neutrality').
Nieco inne jest oświadczenie Verizon. Przedstawiciel firmy David Fish napisał na oficjalnym blogu, że NYT "źle zrozumiał cele" Google i Verizon. Fish zapewnił, że firmy chcą opracowania "ram polityki internetu, które zapewnią otwartość i odpowiedzialność". Błędem według Fisha jest sugerowanie, że doszło do jakichś czysto biznesowych układów pomiędzy firmami.
Ze słów przedstawiciela Verizon wynika, że firmy mogą jednak rozmawiać o jakichś rozwiązaniach dotyczących neutralności. Na obecnym etapie trzeba jednak zakładać, że prawda jest odległa od tego, o czym pisał New York Times.
W tle rzekomych rozmów Google-Verizon jest jeszcze Federalna Komisja Łączności (FCC), która odwołała kolejną rundę swoich negocjacji dotyczących neutralności sieci. Nastąpiło to po doniesieniach dotyczących rozmów Google i Verizon, więc automatycznie te wydarzenia połączono.
Przedstawiciel FCC oświadczył, że dotychczasowe negocjacje były "produktywne na kilku frontach", ale nie doprowadziły do wypracowania solidnych ram chroniących otwartość i wolność internetu. Sprawa nie jest jednak zakończona i "wszystkie opcje pozostają na stole" (zob. PC World za IDG, FCC Calls off Net Neutrality Negotiations).
Trzeba dodać, że od pewnego czasu kwestionuje się kompetencje FCC w zakresie neutralności sieci. Niektórzy politycy mówią, że sprawa powinna trafić do kongresu. Obrońcy neutralności internetu skarżą się na to, że negocjacje prowadzone przez FCC są ograniczone do największych rynkowych graczy. Problemem w USA nie jest więc tylko neutralność internetu, ale także sposób prowadzenia dyskusji na ten temat.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|