Rosja, która raczej nie jest znana z ochrony praw autorskich, postanowiła wypowiedzieć wojnę serwisom torrentowym i klientom p2p. W zeszłym miesiącu RU-Center, największa w kraju firma zajmująca się rejestrowaniem domen i hostingiem, zablokowała domenę Torrents.ru, największy w Rosji serwis torrentowy z około czterema milionami użytkowników.

>> Czytaj także: Żądają tantiem za śpiewanie pieśni wojennych przez weteranów

Ponieważ jednak serwis szybko ponownie pojawił się w sieci, rosyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych postanowiło podjąć bardziej zdecydowane działania. Porucznik Victor Vasilyev zapowiedział, że milicja z całą stanowczością podejmie działania zmierzające do zablokowania serwisów służących wymianie plików oraz wymierzone w ich twórców - podaje TorrentFreak.

Dodał, że serwisy tego typu działają na szkodę twórców. Przyznał jednakże, że dotychczasowe działania organów ścigania były niewystarczające, a ich efekty niezbyt imponujące. Blokowanie stron internetowych może być o tyle trudne, że nierzadko są one zarejestrowane w innych krajach, zwłaszcza tych, które mają w zakresie ich działania dość liberalne prawo.

Blokowanie serwisów torrentowych może się wydawać właściwym kierunkiem, należy jednak pamiętać, że jest to proces długotrwały, a każda znikająca strona natychmiast pojawi się pod innym adresem. Zresztą, jak pokazują badania z Europy Zachodniej, ustawodawstwo wymierzone w tego typu praktyki nie jest skuteczne - dowiodły tego Szwecja i Francja.

Autorom należy się ochrona ich dzieł. Tym powinno zająć się państwo. Przemysł rozrywkowy powinien jednak zadbać, by znaleźli się nabywcy. A nie da się tego osiągnąć bez odpowiedniej oferty, także pod względem cen czy też nowych kanałów dystrybucji.

>> Czytaj także: Hiszpania: Sąd nakazuje blokować serwisy torrentowe