44% zainfekowanych serwerów zlokalizowanych jest w Stanach Zjednoczonych - poinformowali specjaliści z firmy AVG Technologies. Wyniki ich badania stoją w sprzeczności z powszechnym przekonaniem, jakoby źródłem największej liczby złośliwych stron były Chiny.
- Wyniki tego badania zadają kłam mitom mówiącym o tym, że złośliwe oprogramowanie hostowane jest w krajach ze słabo rozwiniętym prawem dotyczącym przestępstw internetowych - mówi Karel Obluk, Dyrektor ds. Technologii AVG Technologies. - Nasze badania dowodzą, że prawdopodobieństwo natknięcia się na złośliwe treści jest dużo większe w przypadku amerykańskich serwerów, niż w przypadku serwerów zlokalizowanych w Azji lub Europie Wschodniej.
Warto jednak mieć na uwadze, że omawiane badanie nie wskazuje na to, kto jest właścicielem lub kieruje działaniami tego typu serwerów - korzystające z nich siatki przestępcze mogą znajdować się w dowolnym miejscu na świecie.
- W ciągu ostatnich sześciu miesięcy 50% zainfekowanych domen hostowało groźne oprogramowanie przez jeden dzień lub krócej. Ta krótkotrwałość sprawia, że są one trudne do wykrycia i umieszczenia na czas w standardowych, opartych na reputacji systemach bezpieczeństwa - dodaje Karel Obluk, zalecając użytkownikom Windowsa zaopatrzyć się w oprogramowanie analizujące zagrożenia w czasie rzeczywistym.
Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.
|
|
|
|
|
|
|
|
Stopka:
© 1998-2025 Dziennik Internautów Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.