Za dostęp do artykułów FT.com trzeba będzie zapłacić udostępnieniem swoich danych podczas rejestracji. Do tej pory niezarejestrowani użytkownicy mogli przeczytać 5 tekstów miesięcznie. FT ograniczył także liczbę dostępnych artykułów dla zarejestrowanych, ale niepłacących. Ulgowo potraktowani zostali internauci wchodzący na FT z Google.

Model biznesowy internetowej wersji Financial Times jest prosty: zarabiamy na sprzedaży dostępu do treści. Proces zamykania darmowego dostępu do treści FT.com rozpoczął w 2007 roku, kiedy to niezarejestrowani użytkownicy mogli przeczytać tylko 5 artykułów miesięcznie, zarejestrowani, ale niepłacący - 25 artykułów. Nieograniczony dostęp do FT mają od tego czasu tylko osoby, które zapłaciły abonament.

Wbrew przewidywaniom niektórych zwolenników darmowych treści w internecie, dostęp do FT.com kupuje coraz więcej internautów. Obecnie serwis cieszy się bazą około 120 tys. subskrybentów opłacających dostęp i 1,9 miliona zarejestrowanych, ale niepłacących użytkowników.

FT.com udostępnia na stronie głównej tytuły i jednozdaniowe "zajawki" swoich artykułów. Osoby niezarejestrowane podczas próby wejścia na wybrany tekst ujrzą okienko z informacją o konieczności darmowej rejestracji. Pozostawienie adresu e-mail i kilku danych w bazie FT pozwoli nam przeczytać 10 artykułów miesięcznie (do tej pory było to 25 artykułów). Jeśli potrzebujemy przeczytać więcej tekstów, będziemy musieli zapłacić.

>> Czytaj też: Opłaty za dostęp do artykułów w Wall Street Journal online

Do wyboru mamy dwie opcje: subskrypcję standardową i premium w rozliczeniach miesięcznych lub rocznych. Najtańszy miesięczny dostęp kosztuje 13,09 euro. Za tę cenę otrzymamy nieograniczony dostęp do artykułów na FT.com przez miesiąc. W przypadku wyboru opcji premium, która kosztuje 25,49 euro miesięcznie otrzymamy dostęp m.in. do popularnego wśród czytelników papierowego wydania działu Lex, zawierającego szczegółowe analizy biznesowe i finansowe, mobilnego czytnika news, a także darmowy dostęp do elektronicznej reprodukcji drukowanej wersji Financial Times.

FT zamierza również wprowadzić opłaty za dzienny i tygodniowy dostęp do swoich treści za tzw. dostęp "na próbę". Mikropłatności ma obsługiwać na początku Paypal, ale FT patrzy także z wyczekiwaniem w stronę Google i usługi tej firmy Google Checkout. Na razie dostęp do FT.com można opłacić jedynie kartą kredytową.

Co ciekawe, częściowo darmowym dostępem do FT.com będą się wciąż cieszyć niezarejestrowani w tym serwisie internauci, którzy trafili do niego z Google. Financial Times utrzymał współpracę z Google w ramach programu First-Click-Free. Dzięki temu każda osoba, która trafi na strony FT poprzez tę popularną wyszukiwarkę, będzie mogła przeczytać 5 artykułów miesięcznie, bez konieczności rejestracji i uiszczania opłat.

Rejestracja użytkowników i zbieranie od nich danych demograficznych jest jednak niezwykle ważnym czynnikiem w strategii Financial Times. Dzięki temu serwis może emitować odpowiednio dopasowaną do ich zainteresowań reklamę. Z drugiej strony ruch do większości serwisów, jaki generuje Google, jest na tyle istotny, że byłoby nierozsądne zamykać się na wielu potencjalnych klientów, stąd też zapewne "uprzywilejowana" pozycja użytkowników tej wyszukiwarki.

>> Czytaj też: News Corp. skończy z bezpłatnymi wiadomościami



Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.