W pierwszej wersji telefonu firmy Apple tego problemu nie było. App Store był dopiero w fazie powstawania, nie było więc dostępu do dodatkowych aplikacji. Wraz z ich pojawieniem się oraz wejściem na rynek iPhone'a 2.0 brak jednoczesnego działania aplikacji stało się poważną wadą urządzenia. U innych producentów był to bowiem standard.

Okazuje się jednak, że iPhone jest przystosowany do tego, by więcej aplikacji działało jednocześnie. Ograniczenie zostało ustawione sztucznie, by uchronić użytkowników przed działaniem niepożądanego oprogramowania - użytkownik ma bowiem cały czas kontrolę nad tym, jaka aplikacja działa i co robi.

Dokonanie tzw. jailbreaka pozwala ominąć zaprogramowane w telefonie ograniczenia - część aplikacji może pracować wtedy w tle. Jednak sam iPhone jest wtedy bezbronny wobec złośliwego oprogramowania. Ma się to jednak zmienić wraz z nadejście wersji 4.0 oprogramowania. Pojawi się ona latem br. - podaje AppleInsider.

Apple musi jednak zmierzyć się z poważnymi wyzwaniami, jakie wiążą się z działającymi w tle aplikacjami. Konieczne jest ustalenie komunikacji między nimi, by mogły uzgodnić ilości potrzebnych im zasobów, a także priorytety działania. Oprócz tego pojawia się problem wytrzymałości baterii i jej ogólnej żywotności. Już dzisiaj jest to poważny problem dla użytkowników iPhone'ów.

Umożliwienie działania większej ilości aplikacji jednocześnie sprawić może także, że tworzone dla iPhone'a oprogramowanie będzie musiało być mniej wymagające sprzętowo, by dalej sprawnie działać.