Stany Zjednoczone planują poważne zmiany w swoim systemie wizowym w tym roku. Jednym z celów, jaki chcą osiągnąć, jest zatrzymanie u siebie, a także zachęcenie do osiedlenia się osób mających pomysł na biznes. Amerykańska administracja doszła bowiem do wniosku, że obowiązujące obecnie przepisy wizowe coraz mniej przystają do rzeczywistości, nie bez znaczenia jest także stosunek urzędników do aplikantów - nierzadko wolą oni odrzucić wniosek o wizę niż bliżej przyjrzeć się sprawie.

W 2010 roku ma się to zmienić. Modyfikacjom ma ulec program EB-5 powstały w 1990 roku, by przyciągnąć do USA kapitał zagraniczny. Co roku do wzięcia jest 10 tysięcy tego typu wiz, jednak stawiane wnioskodawcom wymagania są często zbyt wysokie - muszą zainwestować milion dolarów lub stworzyć 10 pełnoetatowych miejsc pracy.

Możliwe, że już niedługo wystarczy pozyskanie kwoty 100-250 tysięcy dolarów na stworzenie swojej firmy. Konieczne ma być także wykazanie, że zatrudnienie znajdzie w niej pięć do dziesięciu osób lub roczny przychód przekroczy poziom miliona dolarów. Mówi się, że w ciągu 10 lat od wejścia w życie zmian mogłoby powstać w Stanach Zjednoczonych nawet pół miliona nowych miejsc pracy w innowacyjnych firmach - podaje BBC News.

Trzeba jednak przezwyciężyć obawy Amerykanów o pracę. Rosnące bezrobocie sprawia, że każda próba ułatwienia otrzymania wizy może być uznana za zagrożenie dla istniejących już miejsc pracy. Zwolennicy tego rozwiązania sugerują jednak, że jeśli do zmian nie dojdzie, to nowe miejsca pracy i tak nie powstaną. Banki i fundusze inwestycyjne, w wyniku ograniczenia akcji kredytowej, mają bowiem obecnie dużo wolnego kapitału, który musi zostać gdzieś zainwestowany. Innowacyjne przedsiębiorstwa mogą być szansą nie tylko na zysk, ale także na ograniczenie liczby bezrobotnych i wzrost dochodów państwa.