Branżę IT czeka okres bardzo powolnego wzrostu - uważa Steve Ballmer, dyrektor generalny Microsoftu. Wypowiedzi przedstawicieli amerykańskiego koncernu informatycznego uważane są za jeden z papierków lakmusowych sytuacji na całym rynku IT. Ballmer w wywiadzie udzielonym brytyjskiej stacji telewizyjnej BBC podkreślił, że sprzedaż ustabilizowała się, jednak daleko jej jeszcze do poziomu sprzed kryzysu.

Opublikowane w lipcu przez firmę z Redmond wyniki finansowe za drugi kwartał kalendarzowy nie napawały optymizmem - przychody spadły o 17 procent, a zysk netto o 29 procent. O taką samą wartość spadła sprzedaż sztandarowych produktów firmy, czyli systemów operacyjnych. Wyniki za cały rok ujawniły spadek przychodów o 3 procent. W całym roku zysk netto wyniósł blisko 15 miliardów dolarów i był niższy od odnotowanego rok wcześniej o 18 procent.

Wartości te trudno nazwać kryzysowymi, faktem jest jednak, że niepokoić może skala spadków. Konsumenci indywidualni oraz firmy wciąż ostrożnie podchodzą do swoich komputerowych zakupów. Wielu z nich wychodzi zapewne z założenia, że zakup nowego oprogramowania może zaczekać. Jest to bowiem prosty sposób na ograniczenie wydatków.

Steve Ballmer dodał także, że Microsoft nie boi się konkurencji ze strony Google i pewny jest utrzymania przez jego firmę dominującej pozycji w branży komputerowej.

Dla amerykańskiego koncernu najbliższy rok na pewno nie będzie łatwy. W wielu amerykańskich sądach toczą się procesy przeciwko firmie o naruszenie patentów (w sierpniu Microsoft otrzymał dwa pozwy), Komisja Europejska także prowadzi postępowania wyjaśniające wobec działań koncernu. Już niedługo jednak na rynku pojawi się długo wyczekiwany następca Visty - Windows 7. Microsoft wiąże z tym systemem operacyjnym wielkie nadzieje.