W połowie maja br. Komisja Europejska uznała, że Intelm największy na świecie producent mikroprocesorów, nadużywał w latach 2002-2007 swojej pozycji dominującej na rynku. Zdaniem unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes działania amerykańskiej firmy były szkodliwe dla europejskich konsumentów. Dlatego też KE nałożyła na Intel karę grzywny w wysokości 1,06 miliarda dolarów.

Kara ta okazała się na tyle poważna, że nie tylko znacząco zaważyła na wynikach finansowych firmy - zamiast zysku, firma miała blisko pół miliarda dolarów straty, ale także skłoniła Intela do wysunięcia poważnych zarzutów pod adresem samej Komisji. Zdaniem Amerykanów KE arbitralnie nakłada wysokie grzywny, działając przy tym nie tylko jako oskarżyciel, ale także jako sąd. Zdaniem Intela łamie to prawa człowieka - o winie i karze powinien bowiem rozstrzygać niezawisły sąd, a nie polityczne gremium, jakim jest Komisja Europejska. Zapowiedziano złożenie apelacji od decyzji Brukseli.

Jak podaje serwis Ars Technica, Intel wniósł apelację do unijnego Sądu Pierwszej Instancji. Podkreślono w niej, że wnioski Komisji odnośnie nielegalnych działań wymierzonych w konkurencję były błędne, samo postępowanie wyjaśniające zawierało błędy, a KE nie udało się udowodnić, że działalność Intela przyniosła szkody europejskim konsumentom.

Producent mikroprocesorów przywoła zapewne także fakt, że w Komisji Europejskiej nie ma żadnego śladu po spotkaniu z przedstawicielami firmy Dell, którzy wyrazili swoje niezadowolenie z wyników procesorów konkurencyjnej firmy AMD. Mogą pojawić się zarzuty o manipulowanie i zatajanie przez Komisję faktów.

Intel domaga się uchylenia w całości lub w części decyzji Komisji Europejskiej, anulowania lub znaczącego zmniejszenia nałożonej kary, a także zwrotu poniesionych kosztów postępowania - czytamy w Oficjalnym Dzienniku Unii Europejskiej.