Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

W wyniku ostatniej akcji chińskich władz wymierzonej w treści pornograficzne ucierpiały renesansowe dzieła sztuki. Internauci nie pozostali jednak obojętni i podjęli protest. Skuteczny.

Chiny mają obecnie największą populację internautów - z przeprowadzonych na przełomie 2008 i 2009 roku badań wynika, że mieszka ich tam już około 200 milionów. Dynamiczny rozwój tej społeczności nie pozostaje jednak bez wpływu na poczynania władz Państwa Środka.

Komunistyczna Partia Chin nie neguje roli internetu w rozwoju państwa, jednocześnie jednak jest świadoma, że bez jego kontroli mogłaby szybko i boleśnie stracić władzę. Wszechobecna cenzura to dla Chińczyków chleb powszedni. Świat zachodni mógł się przekonać, jak ona wygląda "od wewnątrz" podczas ubiegłorocznych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie.

Dlatego też władze w Pekinie co jakiś czas przeprowadzają akcje "czyszczenia" internetu z treści o charakterze wulgarnym, pornograficznym czy zagrażających bezpieczeństwu państwa. Zgodnie jednak z chińskim prawem za te ostatnie mogą zostać uznane serwisy traktujące o wolnym Tybecie, masakrze na placu Tiananmen, prawach człowieka czy o niepodległym Tajwanie. Dlatego też ogłoszona początkiem stycznia kolejna ofensywa w obronie moralności publicznej budziła ogromny niepokój.

Pierwsze doniesienia z Chin odnośnie zamkniętych serwisów internetowych rozwiewały jednak wątpliwości. Ostatecznie z sieci znikło 1635 serwisów oraz 200 blogów. Internauci nie pozostali jednak bierni wobec poczynań władz i zorganizowali w sieci protest. Nagie postaci, będące dziełami sztuki lub ich częściami, zostały... ubrane. Pretekstem stało się usunięcie z internetowych albumów kilku obrazów przedstawiających nagie postaci, w tym m.in. Wenus z Urbino Tycjana.

Internauci nie chcieli dopuścić, by kolejne dzieła podzieliły los Wenus, dlatego ubrani zostali m.in. Dawid - rzeźba Michała Anioła (ubrano go w strój Mao) oraz Adam, widniejący na sklepieniu Kaplicy Sykstyńskiej, także autorstwa włoskiego mistrza. Prostującym doradzono, by w żadnym wypadku nie używali podobizn chińskich polityków.

Co może dziwić, akcja przyniosła spodziewany efekt - album ze sztuką renesansową, od którego wszystko się zaczęło, stał się ponownie dostępny po dwóch dniach od rozpoczęcia protestu - podaje Yahoo za agencją AFP.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Następny artykuł » zamknij

UKE zatroskany o IPv6