Carl Icahn nie doprowadzi do zmiany rady nadzorczej Yahoo. Zamiast tego stanie się jej członkiem. Wydaje się, że Microsoft stracił szansę na przejęcie firmy.
Yahoo doszło do porozumienia z Carlem Icahnem, jednym z udziałowców firmy (posiada 4,98 proc. udziałów), który groził, że w przypadku, gdy rada nadzorcza firmy nie przyjmie oferty kupna przedstawione przez Microsoft, doprowadzi do jej zmiany. Ten scenariusz wydaje się już jednak mało prawdopodobny - informuje agencja Reuters.
Na początku roku Microsoft przedstawił ofertę zakupienia serwisu Yahoo za kwotę 44,6 miliardów dolarów. Właściciele firmy nie byli jednak skłonni do zawarcia umowy, podbijali więc stawkę, licząc, że Microsoft albo się ugnie, albo zapłaci przeszło 50 miliardów dolarów. Ostatecznie jeden z udziałowców, Carl Icahn, zagroził, że może doprowadzić do takich zmian we władzach firmy, by przyjęły one ofertę koncernu.
Właściciele serwisu zaoferowali Icahnowi i dwóm wskazanym przez niego osobom miejsca w radzie nadzorczej, w zamian za co inwestor odstąpi od swoich wcześniejszych planów. Analitycy są zdania, że ugoda ta przekreśla właściwie szanse Microsoftu na przejęcie Yahoo.
Nieoficjalnie mówi się, że do ugody doszło, gdyż Icahn nie był w stanie przekonać wystarczającej liczby udziałowców do swojej wizji zmian. Wielu wątpiło, czy posiada on inny pomysł na zarobienie pieniędzy przez udziałowców oprócz sprzedaży firmy lub jej części koncernowi z Redmond.
Wydaje się, że walka Microsoftu o przejęcie Yahoo dobiegła końca. Jak jednak pokazały wydarzenia ostatnich miesięcy, nie można wykluczyć żadnego ze scenariuszy, gdyż kilkukrotnie rozmowy były już wznawiane. Koncern z Redmond stracił jednak poważnego sojusznika w walce o Yahoo!.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*