W kwietniu br. Google ogłosiła zamiar zakupu DoubleClick - znanej firmy na rynku reklamy internetowej. Plany te wywołały poruszenie wśród komentatorów rynku. Wielu z nich jest zdania, iż zapowiadana fuzja może negatywnie wpłynąć na ograniczenie anonimowości oraz bezpieczeństwa danych internautów, szczególnie gdy połączone firmy zechcą skojarzyć ze sobą dane o różnych użytkownikach.
Nieograniczony dostęp Google do bazy danych klientów DoubleClick może również - zdaniem niektórych ekspertów - ułatwić kalifornijskiemu gigantowi zdobycie niebezpiecznej dominacji w internecie. Doprowadziło to do zainteresowania się transakcją przez Federalną Komisję Handlu przy Kongresie USA, która może nie wyrazić zgody na fuzję.
Postawione zarzuty stara się odeprzeć Pablo Chavez - doradca ds. polityki Google. Zarzuca on mediom, że skupiły się wyłącznie na zakupie dokonanym przez Google, pomijając późniejsze transakcje dokonane w branży reklamy online dokonane przez konkurencyjne firmy. Chavez przytacza 6 kolejnych zakupów, które zostały dokonane lub zapowiedziane - po dwa ogłosiły Microsoft i AOL, po jednym WPP Group i Yahoo - czytamy na blogu Google.
Zdaniem Google działania jej konkurentów wynikają z przekonania, że branża reklamy internetowej ma przed sobą świetlaną przyszłość. Stąd giganci rynku IT, jak Microsoft, AOL czy Yahoo także chcą mieć w niej udział. Podkreśla przy tym, że niepotrzebna jest interwencja państwa, gdyż firmy same najlepiej wiedzą, jak inwestować własne pieniądze, a konkurencja i tak zrobi swoje.
Im więcej kapitału dopływa na rynek, tym większe ma on szanse na stanie się bardziej innowacyjnym i szybko rozwijającym się. To z kolei oznacza wymierne korzyści dla klientów - lepszej jakości narzędzia, wyższą skuteczność, niższe ceny.
Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.