Dziś w samo południe obrońcy neutralnego internetu zbiorą się pod siedzibą Google, aby protestować przeciwko proponowanym przez firmę rozwiązaniom w zakresie neutralności internetu. Firma Google przekonuje natomiast na oficjalnym blogu, że wokół jej propozycji dla amerykańskich ustawodawców narosły niepotrzebne mity.
W ubiegłym tygodniu pojawiły się plotki o pakcie Google i Verizon, który miał gwarantować firmie Google lepsze traktowanie w sieci. Okazało się to nieprawdą, ale atmosfera wokół Google i tak została podgrzana.
Potem okazało się, że przedstawiciele Google i Verizon opracowali "propozycje dotyczące otwartego internetu". Są one skierowane do amerykańskich ustawodawców i mogą być podstawą do dalszych dyskusji na temat neutralności sieci.
Google i Verizon opowiedziały się przeciwko priorytetyzacji ruchu w sieci, ale zaproponowały m.in., aby operatorzy mogli uruchamiać w oparciu o swoją sieć dodatkowe usługi odrębne od "tradycyjnego dostępu do internetu".
Ponadto Google i Verizon zaproponowały, aby tylko na operatorach sieci przewodowych ciążył obowiązek zapewnienia pełnego dostępu do wszystkich sieciowych treści, usług i aplikacji. Operatorzy sieci mobilnych mogliby więc ograniczać pewne usługi lub lepiej traktować wybranych dostawców usług elektronicznych.
Propozycje zostały ostro skrytykowane przez organizacje zaangażowane w walkę o neutralność internetu w USA. Do tej pory obrońcy tej idei traktowali Google jak mocnego przyjaciela. Teraz mówią, że firma chce stworzenia internetu, który przypominałby telewizją kablową, czyli byłby medium udostępniającym tylko treści od określonych podmiotów.
W reakcji na propozycje Google i Verizon koalicja SaveTheInternet.com namawia do podpisywania się pod listem do Federalnej Komisji Łączności w tej sprawie. Pod petycjami podpisało się od poniedziałku 300 tys. osób.
Na blogu SaveTheInternet.com oraz na stronach innych organizacji znalazła się też informacja o demonstracji, jaka ma się odbyć pod siedzibą Google w Mountain View. W jej przygotowaniu uczestniczą organizacje: ColorofChange.org, Credo Action, MoveOn.org, Free Press oraz Progressive Change Campaign Committee. Organizatorzy nie wiedzą jeszcze, ile osób przyjdzie. Informacje o tym wydarzeniu pojawiły się w sieci dość późno.
Tymczasem Google próbuje się tłumaczyć z porozumienia z Verizon. Na blogu firmy pojawił się wpis pt. Facts about our network neutrality policy proposal. Google zapewnia w nim, że "nie sprzedała" neutralności internetu.
Firma zwraca uwagę na to, że dzięki jej propozycjom Federalna Komisja Łączności (FCC) miałaby po raz pierwszy narzędzia do egzekwowania neutralności sieci (choć tylko w sieciach przewodowych). Ponadto na uwagę zasługują dwa argumenty Google.
Z drugim argumentem trudno dyskutować. Propozycje Google i Verizon pozostają tylko propozycjami. Czy w takim razie obrońcy neutralności internetu powinni demonstrować w Waszyngtonie, a nie w Mountain View? Niekoniecznie. Do tej pory dostawcy usług elektronicznych ostro bronili neutralności sieci i stanowiło to przeciwwagę dla stanowiska telekomów. Teraz Google jakby przyznawała racje operatorom, a ze stanowiskiem tej firmy prawodawcy będą się liczyć.
Trzeba jednak zauważyć i to, że debata o neutralności sieci znów nabrała rumieńców i głos zwolenników pełnej neutralności sieci znów jest bardziej słyszalny. To właściwie zasługa Google i Verizon.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|