Nawet śmierć nie chroni przed RIAA
Już samo żądanie niebotycznych odszkodowań od użytkowników P2P jest kontrowersyjne. RIAA udowodniła jednak, że w razie śmierci osoby oskarżonej może żądać pieniędzy od dzieci oskarżonego i wykazuje się przy tym dość nietypową "wyrozumiałością".
reklama
Kiedy Larry Scantlebury został oskarżony o piractwo, jego sprawa nie stała się głośna, ponieważ była już jedną z wielu podobnych spraw wytaczanych przeciwko użytkownikom indywidualnym.
Do prawdziwie nieprzyzwoitego czynu ze strony RIAA doszło jednak kiedy pozwany zmarł. Prawnicy organizacji na wieść o jego śmierci postanowili "wielkodusznie" przełożyć termin procesu, w którym będą żądać pieniędzy od jego spadkobierców. Ten "wspaniały" gest wynikał z przekonania, że procesowanie się z ludźmi w żałobie byłoby "niestosowne".
Wszystkie terminy związane ze sprawą zostały przełożone o 60 dni. Potem rodzina zmarłego stanie przed sądem i będzie zmuszona bronić sie przed prawnikami RIAA.
Prawnik, który podpisał się pod oświadczeniem RIAA w sprawie Larry'ego Scantlebury to Matthew E. Krichbaum, który dał się już poznać od złej strony w innych procesach przemysłu muzycznego przeciwko użytkownikom indywidualnym. Krichbaum z reguły żądał wygórowanych odszkodowań, przeszkadzał w składaniu zeznań i próbował wkładać świadkom w usta słowa, których nie chcieliby powiedzieć.
Czytelnikom przypominamy, że w RIAA zrzeszone są, m.in.: Warner Bros. Records, Sony BMG Music Entertainment, UMG Recordings, BMG Music, Arista Records LLC, Capitol Records, Inc., Atlantic Recording Corporatio, Walt Disney Records i inni...
AKTUALIZACJA
Dopiero wczoraj, po bardzo wielu niepochlebnych komentarzach w prasie i na blogach, RIAA zdecydowała się na odstąpienie od roszczeń względem rodziny zmarłego.