Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Niższe koszty produkcji, mniej zużytego materiału, niższa waga części - takie korzyści widzi Airbus w produkcji części do samolotów w technologii drukowania 3D. Najnowszy samolot ma ich całkiem sporo.

robot sprzątający

reklama


W zeszłym tygodniu poruszyliśmy na łamach Dziennika Internautów temat drukarki 3D, której twórcy zbierali fundusze na Kickstarterze. Urządzenie ma kosztować zaledwie 179 dolarów, czyli znajdować się w zasięgu zwykłych zjadaczy chleba. Ze względu na rozmiary może być ono wykorzystywane jedynie do domowych zastosowań. Teraz przyszedł czas na coś większego kalibru, a mianowicie...samolot.

Nikt, póki co przynajmniej, nie myśli o tym, by cały samolot stworzyć za pomocą przemysłowych drukarek 3D. Ale poszczególne części już tak. Na wykorzystanie tej technologii w produkcji samolotów postawił Airbus. Europejski koncern ogłosił swoje zamiary dotyczące znaczącego rozszerzenia jej zastosowania w marcu 2014 roku. Wcześniej w samolotach pojawiały się pojedyncze elementy wyprodukowane w ten sposób, teraz jednak ma być ich znacznie więcej.

Airbus podkreśla, że produkowane w ten sposób części są równie wytrzymałe, jak te wytwarzane w sposób tradycyjny, jednak znacznie niższe jest zużycie materiałów (nawet o 90 proc.) oraz energii. Same części ważą także od 30 do 55 procent mniej niż tradycyjne. Nic więc dziwnego, że branża samolotowa zaczyna się interesować drukowaniem 3D - im samolot lżejszy, tym mniej potrzeba paliwa, a to skutkuje niższymi kosztami, które można przeznaczyć albo na podwyższenie zysków, albo na obniżenie cen, co powinno skutkować zwiększeniem popytu.

Producent samolotów w zeszłym roku zapowiedział, że w jego najnowszej konstrukcji A350 XWB zastosowane zostaną części produkowane w technologii drukowania 3D. Dzisiaj serwis BBC donosi, że we współpracy z firmą Stratasys udało się wyprodukować aż tysiąc części, które zostały wykorzystane do wybudowania samolotu. Ten został oddany do użytku 1 grudnia 2014 roku.

Czy to już przełom? Tysiąc części to niewątpliwie sporo, jednak w porównaniu z całkowitą liczbą komponentów wchodzących w skład samolotu jest to praktycznie pomijalne. Na pewno jest to krok naprzód w produkcji samolotów, które będą w mniejszym stopniu oddziaływać na środowisko naturalne poprzez spalanie mniejszej ilości paliwa. Możliwe, że uda się dzięki temu budować samoloty większe, przez co koszt na pasażera będzie niższy.

Nasuwa się jednak pytanie, czy wszystkie części można w ten sposób produkować. Czy będzie to bezpieczne? Kwestie te są niezwykle istotne i mało prawdopodobnym jest, by dopuszczone do użytku zostały części niespełniające najwyższych wymagań w tym zakresie. Ponadto otwartą kwestią pozostaje, czy pasażerowie nie będą bali się latać tego typu samolotami mimo zapewnień, że są one równie bezpieczne.

Z tymi, a także zapewne z kolejnymi, pytaniami przyjdzie się zmierzyć tak producentom samolotów, jak i liniom lotniczym.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: BBC News