Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Najbardziej oryginalne zgłoszenia do serwisu komputerowego

18-01-2012, 21:45

Specjaliści pogotowia komputerowego przygotowali zestawienie najbardziej oryginalnych zgłoszeń i zabawnych przypadków, z jakimi spotkali się podczas rozmów telefonicznych oraz osobistych wizyt u klientów.

Serwisant PCDOC otrzymał pewnego razu standardowe zgłoszenie od jednego z klientów, który narzekał na zbyt głośno działający wiatrak. Po dotarciu na miejsce i otwarciu obudowy komputera, okazało się, że sprzęt nie był wystarczająco często czyszczony. W obudowie serwisant znalazł bowiem gniazdo gryzoni (prawdopodobnie szczurów). Kłopot z wiatrakiem polegał na zanieczyszczeniu go odchodami zaskakujących lokatorów.

Inne, podobne wezwanie było związane z problemem, w ramach którego klientowi nie chciał uruchomić się komputer. Po odsunięciu biurka, na którym sprzęt był ustawiony, serwisant zadał pytanie, czy domownikom przypadkiem nie zaginął chomik. Tak, gryzoń zniknął, ale nie można było go wciąż odnaleźć. Okazało się, że ów chomik przegryzł kabel zasilania, co było przyczyną niedziałającego komputera. Zwierzę zginęło, bo nie wytrzymało napięcia…

Rozmówca telefoniczny poinformował serwisanta, że z jednego z komputerów wydobywa się dym i widać płomienie. Sugestia przedstawiciela PCDOC, aby jak najszybciej wyjąć wtyczkę z gniazdka i wezwać straż pożarną, spotkała się z zaskakującą odpowiedzią ze strony rozmówcy, który przyznał, że jest świadom, jak należy w tym momencie postąpić, ale potrzebuje porady, jak zrobić backup i to najszybciej jak się da.

Czytaj też: Pomoc techniczna Della udostępniła zdjęcia klientki w negliżu

Zdarzały się również sytuacje, kiedy potencjalni klienci zwracali się do serwisantów z oryginalnymi pytaniami. Jeden z przypadków szczególnie utkwił w pamięci osoby obsługującej zgłoszenie. Klient powiedział, że ma atrakcyjną możliwość nabycia notebooka, ale wie, że pochodzi on z kradzieży. Rozmówca poprosił o porady odnośnie tego, jak upewnić się, że nie zostanie on namierzony w internecie. Sytuacja była więc niezręczna dla naszego pracownika, szczęśliwie udało się przestrzec klienta przed udziałem w paserstwie – mówi Tomasz Białek, CTO PCDOC.

- Jedna z bardziej zabawnych historii dotyczy mężczyzny, który zadzwonił, twierdząc, że na jednej ze swoich płyt DVD znalazł wirusa, pytając jednocześnie, czy da się go stamtąd usunąć. Został poinformowany, że z tego konkretnego nośnika nie, ale można odzyskać dane i nagrać je na nową płytę, a zawirusowaną po prostu wyrzucić. Po przyjeździe na miejsce serwisant PCDOC zobaczył, że płyta leży na stoliku z kartką z napisem „kwarantanna”. Klient z pełną szczerością poinformował go, że odizolował ten kompakt od pozostałych, żeby infekcja nie rozniosła się na inne nośniki – opowiada Tomasz Białek.

Pewnego razu serwisant przyjechał do klienta, który twierdził, że jego komputer przejawia symptomy zawirusowania. Z uzyskanych informacji wynikało, że mógł pobrać wirusa ukrytego w wiadomości e-mail. Podczas obsługi skrzynki podejrzewał, że wiadomość może spowodować szkody, bo była dziwnie zatytułowana, ale i tak ją otworzył. Na pytanie serwisanta, dlaczego to zrobił, wyjaśnił, że z ciekawości jak działa wirus komputerowy.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *