Tak szczere słowa padły z ust Grega Fraziera, wiceprezesa MPAA (organizacji przemysłu filmowego). Powinni mieć to na uwadze politycy, którzy popierają inicjatywy antypirackie, mówiąc o twórczości, kulturze, artystach... to piękne słowa, ale w kontekście takich poglądów tracą one sens.
Przedstawiciele MPAA są w ostatnim czasie szczerzy do bólu. W październiku ub.r. przedstawiciele organizacji stwierdzili, że piractwa nie zwalczą, ale będą robić wszystko, by skala tego zjawiska pozostała na rozsądnym poziomie. O wiele ciekawsze słowa padły jednak w ubiegłym tygodniu z ust Grega Fraziera, wiceprezesa organizacji.
Przedstawiciel MPAA pojawił się w Brazylii, aby promować antypirackie idee. Udzielił wywiadu, który można przeczytać w serwisie Folha.com. Frazier mówił m.in. o znaczeniu kreatywności, ale zapytany o ideę Creative Commons odpowiedział: "Oni nie zawsze zgadzają się z tym, co my popieramy. Mówimy o demokratyzowaniu kultury, to nie jest nasz interes".
Słowa piękne, bo szczere. Ukazują wprost, że MPAA w istocie nie martwi się taką rzeczą, jak "kultura", bo sensem kultury jest powszechność, istna ekspansywność. Kultura ma znaczenie, jeśli niesie ze sobą coś dla ludzi. Musi być dostępna. Demokratyzacja wiąże się z upowszechnianiem. Czy upowszechnianie kultury nie jest "interesem MPAA". Nie, więc co nim jest?
Można powiedzieć, że MPAA pilnuje interesów przemysłu filmowego, ale to też dyskusyjne. Antypirackie działania dużo kosztują i nie jest pewne, czy przynoszą jakieś pozytywne efekty. Wiele antypirackich pomysłów uderza w legalnych nabywców, zniechęcając ich do niektórych produktów.
Najbardziej pewne jest to, że MPAA realizuje swoje własne interesy. Podobnie jest zapewne z organizacjami takimi, jak RIAA, BREIN, IFPI, ZAiKS, ZPAV, FOTA... wymieniać można długo. Organizacje te z całą pewnością podlegają zjawisku określanemu w socjologii jako "przemieszczenie celów" lub "ukryty program". Polega ono na tym, że organizacja lub struktura stworzona w jakimś celu zaczyna z czasem skupiać się na własnym rozwoju, utrwaleniu pewnych procedur, umocnieniu swojej pozycji. Ustalane są zasady jej działania, które potem realizowane są bez refleksji nad tym, czy sprzyjają one wyznaczonemu celowi.
Przemieszczenie celów obserwujemy w urzędach, szkołach, organizacjach religijnych, nawet w firmach teoretycznie podlegającym ostrym zasadom biznesu. To zjawisko nie jest niczym nadzwyczajnym, ale z czasem może prowadzić do poważnych patologii i wówczas dobrze jest zrewidować działanie różnych struktur.
MPAA jest organizacją związaną z przemysłem filmowym, który niewątpliwie ma wpływ na kulturę. Przez to MPAA staje się częściowo odpowiedzialna za kulturę. Jeśli jej wysokiej rangi przedstawiciel mówi "demokratyzacja kultury to nie nasz interes", to chyba mamy patologię.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*