Kusili darmowymi filmami by wyłapać piratów
W walce z wymianą plików w internecie koncerny filmowe sięgają po coraz bardziej wyszukane metody. Serwis MiiVi.com, który obiecywał szybki dostęp do najnowszych produkcji kinowych, w rzeczywistości miał za zadanie przesyłać informacje o internautach podejrzanych o pobieranie nieautoryzowanych kopii filmów.
Na powitalnej stronie odwiedzający byli zapewniani o nieskomplikowanym i szybkim dostępie do wielu holywoodzkich produkcji, które obecnie wyświetlane są na ekranach kin. Wystarczyło jedynie pobrać odpowiedni program, dostępny w wersjach dla Windowsa i Mac OS X.
Zbieraniem "haków" na użytkowników Sieci zajmować się miał właśnie wspomniany klient, który przeszukiwał dysk twardy w poszukiwaniu plików mogących być nielegalnymi kopiami filmów. W ten sposób zebrane informacje przesyłał wraz z IP użytkownika do operatorów serwisu.
Domena została zarejestrowana przez firmę Media Defender, która już w przeszłości wykonywała "brudną robotę" dla wytwórni kinematograficznych w walce z internetowym piractwem. Po pojawieniu się w internecie pierwszych informacji ostrzegających przed MiiVi.com, serwis zniknął z Sieci.
Organizacja Motion Picture Association of America (MPAA), jak i wspomniana firma zaprzeczają oficjalnie, jakoby mięli coś wspólnego z trefną witryną. Przedstawiciele Media Defender twierdzą, iż strona była wstępnym projektem serwisu wideo, nie mającym nic wspólnego z działaniami antypirackimi. Jak tłumaczą, nikt ponoć nie spodziewał się, że internauci znajdą ją w Sieci, dlatego dostępu nie zabezpieczono hasłem.
Witryna została zarejestowana w lutym tego roku - nie wiadomo, ilu internautów w tym czasie na nią weszło, ani też ilu zainstalowało szpiegujące oprogramowanie.
Jeśli nawet wierzyć zapewnieniom Media Defender, iż MiiVi.com był jedynie "projektem w fazie testów", można podejrzewać, że to początek nowej taktyki w walce z internetowym piractwem i podobne fałszywe strony zbierające informacje o internautach będą pojawiać się w przyszłości.