Władzom serwisu nie podobały się najprawdopodobniej reklamy wplatane w wiadomości użytkowników.
Jak się okazuje, Twitter blokowany jest nie tylko w niektórych państwach, ale czasem także przez władze serwisu, które nie mają w zwyczaju dzielić się zyskami z innymi wydawcami.
Podczas gdy dochody Twittera wciąż owiane są tajemnicą, niektóre firmy próbują na nim zarobić, nie pytając nikogo o zgodę. Tak też postąpił właściciel narzędzi UberTwitter oraz Twidroyd, który w zamian za darmowe wykorzystywanie programów czasem dołączał do tweetów teksty reklamowe.
Dodatkowo narzędzia obsługiwały także wiadomości prywatne dłuższe niż przewidziane przez Twittera 140 znaków i wykorzystywały znak towarowy, którym jest nazwa serwisu. Jak nietrudno się domyślić, władze mikroblogowej witryny prawdopodobnie nie miałyby nic przeciwko funkcjonowaniu narzędzi, gdyby nie wspomniana ingerencja w wiadomości użytkowników.
Poza kontami dla VIP-ów dodawanie reklam do tweetów jest jedną z niewielu możliwych form zarabiania na Twitterze, jednak ze względu na jej dużą inwazyjność na razie podchodzi się do niej z ostrożnością. Właściciel zbanowanych programów już teraz zapowiedział, że usunie drażliwe funkcje, by użytkownicy wkrótce znów mogli korzystać z UberTwitter oraz Twidroyda.
Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.
|
|
|
|
|
|
|
|
Stopka:
© 1998-2025 Dziennik Internautów Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.