To nie jest żart, bo Amerykanie już mają coś w rodzaju klauzuli sumienia dla operatorów. Umowa TTIP może pomóc w przeniesieniu tego na grunt UE, a wówczas takie rzeczy, jak cenzura sieci, mogą być wprowadzane poza prawem i w dobrej wierze.
Klauzula sumienia dla operatora? Brzmi to dość dziwacznie, ale w przypadku amerykańsko-unijnej umowy TTIP jest to prawdopodobne. Jak podaje organizacja European Digital Rights, amerykańscy negocjatorzy zabiegają o wprowadzenie do TTIP zapisów podobnych do tych, jakie znajdują się w amerykańskiej ustawie Communications Decency Act (CDA), a konkretnie w artykule 230 tej ustawy.
Ustawa CDA miała regulować kwestie nieprzyzwoitych treści w sieci. Generalnie zwalnia ona dostawców internetu (ISP) z odpowiedzialności za dostarczane treści. Są zresztą inne przepisy (amerykańskie i unijne), które mówią o takich zwolnieniach dla operatorów. Może się zatem wydawać, że Stany Zjednoczone zabiegają o większą swobodę w internecie. Jest tylko jeden problem...
Artykuł 230 ustawy CDA zawiera zapis, który z angielska nazywany jest "Good Samaritan provision". Można to przetłumaczyć jako "przepis dobrego Samarytanina", choć według mnie lepszym tłumaczeniem będzie właśnie "klauzula sumienia".
Ta klauzula zwalnia dostawcę internetu z odpowiedzialności za to, że ograniczył "w dobrej wierze" dostęp do treści, którą on lub użytkownik uznaje za obsceniczną, pełną przemocy, krzywdzącą lub w inny sposób niepożądaną.
Obecnie w prawie UE nie ma takiej klauzuli sumienia. Amerykanie nie tylko ją mają, ale też próbowali ją rozszerzyć poprzez nieszczęsną ustawę SOPA. Chodziło o to, aby możliwe było cenzorowanie wyszukiwarek "w dobrej wierze", blokowanie płatności "w dobrej wierze", przejmowanie domen "w dobrej wierze" itd. Miejmy na uwadze, że klauzula sumienia nie musi dotyczyć tylko treści nieprzyzwoitych. Może być rozciągnięta np. na prawa autorskie.
Zdjęcie Pinokia z Shutterstock.com
Klauzula sumienia tylko pozornie jest dawaniem możliwości a nie obowiązkiem. Jeśli już ją wprowadzimy, pojawia się nacisk na to, aby "mieć sumienie". Zauważmy, że w USA udało się już wprowadzić prawo sześciu ostrzeżeń i nie zrobiono tego w drodze zmiany prawa. Zrobiono to w ramach "dobrowolnego porozumienia", w którym dobrzy operatorzy zgodzili się na spełnianie życzeń dobrych posiadaczy praw autorskich. Pomysł amerykański został wdrożony w UK, również przez dobrowolne porozumienie. Miał może łagodniejszą formę, ale ukazał, w jaki sposób takie ideę się rozprzestrzeniają.
W Polsce też proponowano współpracę operatorów z posiadaczami praw autorskich, ale sprawa jakoś się rozmyła, gdy pojawił się nacisk na przejrzystość rozmów. Ministerstwo kultury wspierało rozmowy, gdy były poufne, ale odcięło się od nich, gdy zrobiło się głośniej.
Umowy takie jak TTIP czy ACTA naprawdę robią wrażenie środków służących do eksportowania amerykańskiego prawa do innych krajów. Stany Zjednoczone nie muszą eksportować swoich zasad poprzez zakazywanie, cenzurowanie czy blokowanie. To źle brzmi i politycy o tym wiedzą. Wystarczy im zatem, że uzyskają wyraźne pozwolenie na robienie pewnych rzeczy. Potem bardzo wiele da się załatwić w atmosferze "współpracy" i "dobrowolności".
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Udostępniłeś film na Chomikuj.pl? Pisma od prawników nie przychodzą tylko pocztą
|
|
|
|
|
|