Kamera monitoringu w bożonarodzeniowej szopce lub w śmietniku? Bramka do wykrywania metali z muzeum? Takie absurdy nadzoru zaczęła zbierać Fundacja Panoptykon. Może w swojej okolicy znajdziesz podobne rzeczy?
reklama
W świecie nowych technologii pewne początkowo dobre idee mogą zostać wypaczone, mogą zmienić swoje cele i osiągnąć taką formę rozwojową, w której stają się czystym absurdem. Tak jest choćby z monitoringiem wizyjnym, albo z innymi formami nadzoru.
Sama idea użycia kamer do pilnowania bezpieczeństwa ludzi lub mienia jest dobra. Gorzej się dzieje, jeśli ta technologia z czasem zaczyna służyć do różnych celów, albo zaczyna wypierać inne ważne środki bezpieczeństwa. Można tu przypomnieć choćby raport NIK, z którego wynikało, że monitoring w wielu miastach służył do dawania mandatów, ale nie wszędzie mógł ograniczyć skutki poważnych przestępstw z powodu braku całodobowego nadzoru.
Problemem monitoringu staje się również to, że kamery wyrastają jak grzyby po deszczu. Stawia je kto chce i jak chce, często z byle powodu. Opisywaliśmy w Dzienniku Internautów historię pana Andrzeja, którego mieszkanie dosłownie otoczono kamerami, ale nie poprawiło to niczego w kwestii porządku na podwórku.
Fundacja Panoptykon postanowiła zwrócić uwagę na ten monitoringowy przerost formy nad treścią. Organizacja uruchomiła akcję "Absurdy nadzoru", w ramach której zbiera i pokazuje zaobserwowane przez internautów przykłady monitoringowych nadużyć.
Na stronie absurdów nadzoru znajdziemy m.in. zdjęcia, takie jak to.
Trudno powiedzieć, czy to wyjątkowo cenne śmietniki? Może chodzi o drzewka? A może kamera ma chronić kratę? Toć to cenny złom. Skoro jednak ktoś może ukraść kratę strzegącą śmietniki, to może także zniszczyć kamerę. Może należałoby okratować kamerę i dodać drugą kamerę pilnującą kratki na kamerę? Wówczas oczywiście trzeba by pomyśleć o jeszcze jednej kratce i kolejnej kamerze...
Na stronie Absurdów nadzoru znajdziemy też zdjęcie szopki bożonarodzeniowej, w której jest kamera skierowana na żłobek. Przypomina mi to, jak kiedyś jeden z Czytelników DI napisał w komentarzu, że "zapanowała kameralna atmosfera".
Na stronie Panoptykonu znajdziemy też absurdy w postaci opisów różnych sytuacji. Szczególnie przeraził mnie ten, w którym pewna kobieta opisuje monitoring w swoim miejscu pracy.
Monitoring jest w każdym pomieszczeniu oprócz łazienki, WC i kuchni. Szef nie wytłumaczył pracownikom powodów montażu kamer, stwierdził jedynie, że służą „kontroli jakości pracy" (...) Na komputerach mamy też zamontowany program szpiegujący – wiadomo, monitoring to za mało (...) dziewczyny wstydzą się poprawić sobie rajstopy w pokoju, bo wiedzą, że ktoś to gdzieś zapisuje, monitoruje, ogląda,
Na stronie "absurdów" możemy też poczytać jak w nowym Muzeum Śląskim zamontowana została bramka z wykrywaczem metali. Pan stojący przy bramce nie ma nawet ochoty sprawdzać człowieka, na którego bramka pika z niewiadomych powodów. Cóż... bramka jest po to, żeby była.
Możliwe, że sami wiecie o jakichś absurdach nadzoru w swojej okolicy. Jeśli tak, to możecie je podesłać do fundacji przez specjalny formularz. My niniejszym zgłaszamy do absurdów spostrzeżenia opisane w tekście pt. Ktoś nasikał pod kamerą, czyli inwigilacja z perspektywy własnego podwórka
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|