Otwarte dyskusje i wyważone porozumienia nie sprawdziły się jako narzędzia ochrony własności intelektualnej. Dlatego amerykański przemysł i Stany Zjednoczone wypracowały coś nowego - porozumienia powstające w mniejszym gronie, które innym krajom proponuje się na zasadzie gotowców do podpisania. ACTA to wyraźny przejaw takiego działania, nie pierwszy i nie ostatni.
Dziennik Internautów często podkreślał, że ACTA powstawała przez całe lata. Dziś natomiast można przeczytać w Ars Technica, że jest to element inicjatywy, której początki sięgają lat 90. ubiegłego wieku. Czy rzeczywiście? Ars Technica rozmawiała o tym z Michaelem Geistem, prawnikiem i blogerem, który uważnie obserwował ACTA i inne amerykańskie porozumienia dotyczące ochrony własności intelektualnej. Jego wnioski w tym zakresie są bardzo ciekawe.
Stany Zjednoczone to istotny eksporter dóbr własności intelektualnej, wiemy to. Naturalne jest więc dążenie USA do tego, aby prawa autorskie były w innych krajach podobne jak w USA. Środkiem do osiągnięcia tego celu miało być porozumienie TRIPS podpisane w 1994 roku. Dwa lata później kraje Światowej Organizacji Własności Intelektualnej (WIPO) podpisały dokument WIPO Copyright Treaty (WCT), zgadzając się m.in. na uregulowanie kwestii obchodzenia zabezpieczeń antypirackich.
WIPO okazała się organizacją o dość otwartej strukturze. Umożliwia ona prowadzenie rozmów o własności intelektualnej, ale na dość szerokim forum, co z jednej strony daje decyzjom WIPO duże znaczenie, ale z drugiej strony utrudnia przepychanie rozwiązań skrajnych. Obecnie WIPO rozważa nawet złagodzenie praw autorskich w niektórych obszarach.
Stany Zjednoczone musiały znaleźć nowy sposób, aby wyeksportować swoją wizję własności intelektualnej do innych krajów. Pierwszym sposobem było zawieranie porozumień dwustronnych z różnymi krajami, np. Południową Koreą czy Australią.
ACTA była rozwinięciem tej idei. Stany Zjednoczone chciały wypracować porozumienie w odpowiednio dobranym gronie, aby potem proponować innym dołączenie do niego. Zauważcie, że ACTA ma tak właśnie działać. Nad porozumieniem pracowała ograniczona liczba państw i ich instytucji, ale przecież ACTA jest otwarta do podpisania dla wszystkich, a po podpisaniu będzie obejmować wszystkich obywateli danego kraju.
Chodzi zatem o to, by ograniczyć liczbę stron negocjujących porozumienie, a potem wpychać innym gotowy "wzór umowny". ACTA ma być tworem ciągle żywym, do którego będzie można dołączyć na zasadzie "bierz wszystko albo odejdź". Jeśli nie podpiszesz, to urząd USTR nazwie Twój kraj "pirackim", a politycy różnych krajów bardzo się tego boją.
Swojego czasu minister kultury Bogdan Zdrojewski bardzo cieszył się z tego, że Polska została skreślona z "pirackiej listy" prowadzonej przez USA. My natomiast pytaliśmy - czy to jest powód do radości? Czy naprawdę powinna nas tak bardzo obchodzić jakaś lista prowadzona przez zagraniczny urząd? Czy kształtowanie praw autorskich zgodnie z interesami innego państwa rzeczywiście ma sens?
ACTA to nie jedyna taka inicjatywa. Dziennik Internautów kilkakrotnie już pisał o TPP - ta międzynarodowa umowa proponuje wprowadzenie m.in. odszkodowań uwzględniających cenę detaliczną produktów oraz wykraczającą poza amerykańskie standardy odpowiedzialność dostawców usług internetowych (ISP). Strony negocjacji TPP już teraz zobowiązały się do zachowania poufności. Jeśli TPP zacznie żyć, będzie kolejnym "wzorcem umownym" do podpisania. Nie chcesz ACTA? Może podpiszesz TPP?
ACTA to nie ostatnia taka inicjatywa. Nawet gdyby ten traktat nie wszedł w życie, powstaną kolejne o innych nazwach, ale o podobnej treści. Może się też okazać, że ACTA zostanie poprawiona i wejdzie w życie w innym kształcie, ale po czasie powstaną porozumienia "ACTA plus", podobnie jak dziś ACTA jest określana mianem porozumienia "TRIPS plus".
Sprzeciw wobec ACTA powinien być także sprzeciwem wobec zachowania Stanów Zjednoczonych. Ten kraj dąży do kształtowania prawa innych krajów w zakresie własności intelektualnej, a przecież amerykański model wcale nie jest idealny. Absurdalnie wysokie odszkodowania, patentowanie niemal wszystkiego, poświęcanie praw podstawowych na rzecz "własności intelektualnej" - czy naprawdę tego chcemy?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|