Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Jak polski deweloper wywalczył dodanie swojej aplikacji do AppStore

LISTY CZYTELNIKÓW 13-07-2010, 14:02
Listy Czytelników

Procedura akceptacji programu zgłoszonego do AppStore może trwać wieki. Jeśli się jednak nie poddamy, istnieją spore szanse, że w końcu osiągniemy cel. Przekonał się o tym jeden z Czytelników Dziennika Internautów - Bartłomiej Krokos, twórca aplikacji na iPhone'a o charakterze erotycznym.

robot sprzątający

reklama


W lutym br. media poinformowały o usunięciu z AppStore kilku aplikacji mogących wywoływać konotacje seksualne. Posunięcie to było tłumaczone przez przedstawicieli koncernu reakcją na skargi klientów - kobiety miały skarżyć się na treści poniżające dla kobiet, a rodzice na treści nieodpowiednie dla dzieci. Dwa tygodnie później Electronic Frontier Foundation (EFF) upubliczniła informacje o bardzo restrykcyjnych warunkach umowy zawieranej przez deweloperów z Apple.

Jak w praktyce wygląda proces dodawania aplikacji do AppStore, opisał w liście do redakcji Bartłomiej Krokos, założyciel firmy INFORYOU. Publikujemy go w całości poniżej:

* * *

Po długich bojach Apple zaakceptowało moją nową aplikację, chociaż słowo „nowa” jest trochę niestosowne, bo powstała w sierpniu zeszłego roku. Aplikacja nazywa się iShakeSexPosition4U i jak sama nazwa wskazuje, służy do losowania pozycji erotycznych. Ponieważ tematyka jest taka, jaka jest, to były problemy z przyjęciem aplikacji do AppStore.

Pierwszy raz aplikacja została zgłoszona w sierpniu zeszłego roku i 3 września została odrzucona przez Apple z powodu złamania punktu 3.3.14 postanowień programu. Przyjąłem to ze zrozumieniem (nie było podobnych aplikacji wtedy w AppStore) i odłożyłem program do archiwum. Ale… przeglądając AppStore w lutym tego roku, natknąłem się na aplikacje z identycznym zakresem funkcjonalnym i to w czasie, kiedy Apple stwierdził, że będzie jeszcze bardziej restrykcyjny, jeżeli chodzi o erotykę.

>> Czytaj także: Seks w AppStore naprawdę niedozwolony?

Nic nie zmieniając w programie, zgłosiłem go ponownie, po dwóch dniach aplikacja została odrzucona z tego samego powodu, co wcześniej. Postanowiłem jednak nie odpuszczać i wysłałem do Apple maila z pytaniem, czemu w takim razie są aplikacje w AppStore z podobnymi treściami i funkcjonalnością. Przez długi czas nikt nie odpisywał, natomiast niejaki pan Richard Chipman chciał koniecznie ze mną rozmawiać telefonicznie. Nie bardzo chciałem z dwóch powodów, mój angielski nie bardzo się nadaje do swobodnej konwersacji, po drugie chciałem mieć odpowiedź w mailu. Pan Chipman bardzo kluczył, nie chciał mi dać dopowiedzi mailem, potem przestał reagować na moje maile, więc zgłosiłem aplikację ponownie pod koniec marca, oczywiście nic w niej nie zmieniając.

Wtedy dopiero sz.p. Chipman odpisał mi, że użyte obrazki nie mogą być fotorealistyczne. Dokładnie napisał:

The icons and illustrations used in your application cannot be photo realistic illustrations. Using silhouette or stick-figure illustrations is acceptable.

Jeden z obrazków użytych w aplikacji iShakeSexPosition4U - przed zmianami i po
fot. INFORYOU - Jeden z obrazków użytych w aplikacji iShakeSexPosition4U - przed zmianami i po
No więc OK. Postanowiłem zmienić obrazki na mniej fotorealistyczne i zgłosiłem program ponownie (z lewej strony można zobaczyć przykładowy obrazek przed zmianami i po ich wprowadzeniu - przyp. red.). Było już 6 kwietnia. Tym razem czekałem ponad dwa tygodnie, aż coś się będzie dziać. Po dwóch tygodniach na moje pytanie, o co kaman, bez słowa wyjaśnienia program został odrzucony.

Uzyskałem później odpowiedź, że nie mogą przyjąć programu, bo każda pozycja powinna posiadać opis. No i tu mocno zdębiałem, ponieważ pod każdym wylosowanym obrazkiem jest guzik „description”. Byłem w szoku. Napisałem że chyba nawet nie uruchomili aplikacji albo specjalnie przeciągają, żeby mnie zniechęcić. Ale ja dość zawzięty jestem. W związku z czym zgłosiłem aplikację ponownie (w połowie maja).

>> Czytaj także: Apple krótko trzyma deweloperów

Oczywiście najpierw leżała odłogiem, potem dostałem kolejny standardowy tekst, że potrzebują więcej czasu na zapoznanie się z aplikacja. Napisałem, że zapoznają się już pół roku, a aplikacja od strony technicznej jest niezmiernie prosta. W tych mailach w „do wiadomości” wklepywałem już adres sjobs@apple.com i powiem szczerze, że jak tak robiłem, to na odpowiedż pana Chipmana nie czekałem dłużej niż kilka dni. W końcu po kolejnym mailu (oczywiście w DW sjobs@...), w którym zarzucałem im brak profesjonalizmu, złe traktowanie klientów, deweloperów itp., pan R. Chipman napisał, żeby wysłać appa jeszcze raz (nie zauważył, że aplikacja nie została odrzucona i w dalszym ciągu jej status to „in review”). Po szybkiej wymianie maili napisał, że w przyszłym tygodniu się skontaktuje.

Oczywiście minął tydzień, brak reakcji, więc kolejne maile o braku profesjonalizmu. I oto w ostatni piątek szanowny pan Chipman napisał, żeby wywalić w iTunnesConnect jeden screen shot z pokazaną pozycją i po jego usunięciu program znalazł się w AppStore, czyli dokładnie 2 lipca. Następnego dnia pojawiła się tylko informacja: „This application can no longer be made available for sale in China”. No trudno.

* * *

Autorowi aplikacji gratulujemy, natomiast inne osoby zainteresowane umieszczeniem swoich aplikacji w AppStore zachęcamy do niepoddawania się.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: DI24.pl

UWAGA: UWAGA: Wybrane listy, przesłane do redakcji Dziennika Internautów, publikujemy, by umożliwić ich autorom dotarcie do szerszego grona odbiorców. Czytelnicy mogą podzielać zawarte w nich poglądy lub mieć odmienne zdanie - zachęcamy do wyrażania swoich opinii w komentarzach. Treści publikowanych listów mogą zawierać prywatne poglądy internautów, które nie odzwierciedlają poglądów redakcji DI. Listy prosimy kierować na adres: listy@di.com.pl