Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Jak odzyskać stronę, sklep lub bloga, gdy stało się najgorsze, a nie ma backupu?

16-01-2018, 12:01

Atak hakerski, błąd ludzki, zła wola lub awaria serwera – to cztery częste przyczyny utraty strony, sklepu internetowego czy bloga. Co zrobić, gdy taka sytuacja spotka witrynę, której nikt nie backupował? I kto powinien zajmować się takim backupem?

konto firmowe

reklama


329,3 miliona – tyle adresów www zarejestrowanych było w globalnej sieci dokładnie rok temu, czytamy w raporcie Verisign. 2,7 miliona stanowiły te z końcówką „.pl”, które, jak podaje NASK, powstają średnio co 30 sekund. To dużo, ale w końcu dziś mało która firma nie posiada swojej strony internetowej. Pojawia się coraz więcej blogów, tak jak coraz popularniejsze stają się zakupy w sieci.

Stworzenie strony internetowej, e-sklepu czy postawienie bloga nie jest niczym skomplikowanym, a już tym bardziej – niecodziennym. W zależności m.in. od zakresu pracy czy użytej technologii, zajmuje od kilku (blog lub prosta strona-wizytówka), do kilkunastu (strony z CMSem) lub kilkudziesięciu dni (sklepy internetowe i portale). Koszt? Agencja czy webmaster za postawienie witryny może wziąć od kilkuset do grubo ponad kilkudziesięciu tysięcy złotych. Do tego dochodzi koszt rejestracji domeny, wykupienia hostingu i innych elementów opcjonalnych, np. certyfikatu SSL.

I wydawałoby się, że to wszystko. Faktura wystawiona przez webmastera opłacona, domena zarejestrowana, a strona wrzucona na serwer. Nic tylko czekać, aż zacznie zarabiać realne pieniądze. Tymczasem zagrożeń czyhających na witryny internetowe jest więcej niż można byłoby się spodziewać, a czarny scenariusz może spotkać nawet stronę utrzymywaną w dobrej firmie hostingowej!

 

Co grozi stronom internetowym w 2018 roku? 

Po pierwsze – atak hakerski, którego najczęstszym celem jest uzyskanie korzyści ekonomicznych. To dla zysku cyberprzestępcy wyszukują w internecie witryny, nad którymi mogą przejąć kontrolę – i nie chodzi wyłącznie o strony korporacji, ale także strony należące do małych firm czy blogerów. Przechwyconą witrynę najczęściej wykorzystują do rozsyłania spamu, infekowania komputerów odwiedzających użytkowników - celem zaszyfrowania ich urządzeń i wyłudzenia okupu, a także jako nośnik własnych idei (zwykle politycznych). Tego rodzaju manipulacje bywają o tyle perfidne, że strona może wciąż działać – na pierwszy rzut oka – prawidłowo, a jednocześnie wykonywać wrogie działania – rozsyłać spam, infekować wirusami itp. Manipulowanie stroną przez człowieka, a coraz częściej – także przez złośliwe automaty, wykonujące polecenia twórców – to obecnie największe zagrożenie dla witryn internetowych. 

Po drugie - błąd ludzki, najczęściej sprowadzający się do omyłkowego skasowania czy nadpisania pliku, a także manipulacji lub skasowania bazy danych.

Po trzecie – zła wola, czyli wynik konfliktu z webmasterem, w efekcie którego dochodzi do zablokowania strony czy manipulowania informacjami na niej zawartymi.

Po czwarte – awaria serwera, bo choć poziom niezawodności maszyn w firmach hostingowych utrzymywany jest na bardzo wysokim poziomie, zawsze istnieje ryzyko wystąpienia takiej sytuacji.

Skutki wszystkich powyższych sytuacji można w znacznym stopniu odwrócić, gdy posiadamy systematycznie wykonywany backup strony www. Wtedy wystarczy dosłownie kilka kliknięć, aby przywrócić ją do stanu sprzed awarii, ataku czy innej manipulacji. Gorzej, gdy backupu nie ma.

 

Jak odzyskać witrynę, która uległa awarii lub manipulacji?

Przede wszystkim o pomoc należy zapytać firmę hostingową. Dobre firmy backupują dane minimum raz dziennie i przechowują je przez określony czas: niektóre przez dobę lub 2-3 dni, te lepsze – raczej 14 dni. A 2 tygodnie to wystarczająco długo, aby zorientować się, że strona www nie działa, ponieważ padła ofiarą ataku, awarii czy manipulacji.

- Obok wsparcia ze strony firmy hostingowej, warto samodzielnie wykonywać backup strony. Natomiast wybierając hosting – upewniajmy się, że firma przechowuje backupy odpowiednio długo. Osobiście rekomenduję brać pod uwagę operatorów przechowujących dane minimum 7-14 dni. Nawet, gdy kopia zapasowa zostanie nadpisana przez już zainfekowaną wersję, właściciel nadal będzie szansę dostępu do nieuszkodzonych plików – radzi dr inż. Artur Pajkert z Hekko.pl, spółki należącej do Grupy R22 S.A.

Co w sytuacji, gdy nie ma backupu – nie wykonywała go ani firma hostingowa, ani właściciel witryny? Wtedy warto zainteresować się darmowym serwisem internetowym web.archive.org, który zgrywa kopie stron internetowych i umożliwia zobaczenie, jak wyglądały danego dnia. Oczywiście nie wszystkie witryny są przez serwis archiwizowane i usługa nie jest wykonywana każdego dnia. Zawsze jest jednak szansa, że znajdzie się tam kopię własnej strony, umożliwiającą jej odtworzenie – np. skopiowanie tekstów, grafik i innych elementów. Nie jest to pełny backup wszystkich plików źródłowych strony, ale w wielu wypadkach pomoże uratować sytuację i ułatwić naprawę po „katastrofie”.

 hekko zrzut

Zrzut ekranu z web.archive.org dla witryny Hekko.pl

 

Im więcej osób odwiedza stronę internetową, e-sklep czy bloga, tym stają się one cenniejsze w oczach hakerów i innych osób, chcących zmanipulować je dla osiągnięcia swoich celów. - Internet to – poza korzyściami – także coraz więcej zagrożeń, dlatego warto powtarzać i edukować: systematycznie wykonywany backup, zarówno przez firmę hostingową, jak i podejmowany samodzielnie – to warunek konieczny obecności w sieci w dzisiejszych czasach. Polityka w zakresie kopii bezpieczeństwa powinna stanowić istotne kryterium wyboru dostawcy usług hostingowych – podsumowuje Jakub Dwernicki, prezes Hekko.pl.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: Hekko.pl



Ostatnie artykuły:


fot. DALL-E



fot. DALL-E



fot. Freepik



fot. DALL-E



fot. DALL-E