Wiele się ostatnio mówiło o trendzie wearable computingu, czyli o urządzeniach inteligentnych noszonych jak ubranie. Było to fascynujące, ale jakoś pod skórą czuliśmy, że pomysł nie jest dopracowany. Po co komu inteligentny zegarek z funkcjami takimi jak w smartfonie? Czy naprawdę chcemy ciągle mieć na sobie komputerowe okulary?

Gadżetem, który może uświadomić prawdziwą siłę wearable computingu jest Skully AR-1 - inteligentny kask motocyklowy. Jego twórcy starają się o wsparcie na Indiegogo i choć do końca zbiórki pozostało 29 dni, już udało się zebrać 861 tys. USD, czyli... 345% oczekiwanej kwoty!

Skully AR-1 jest wyposażony w wyświetlacz przezierny (HUD) dzięki któremu kierowca może oglądać dodatkowe informacje wizualne bez odwracania wzroku od drogi. Kask posiada również szerokokątną kamerę i łatwo zrozumieć co to oznacza w połączeniu z HUD. Kierowca może w małym okienku ciągle widzieć to, co się dzieje za nim.

Ponadto kask wyposażony jest w GPS i kierowca może korzystać z nawigacji (także ze wskazówek wizualnych). Istnieje możliwość wyświetlania danych o pojeździe (wskazań prędkościomierza itd.), ale motocykl musi tę opcję wspierać. Jest też wbudowany system audio, który pozwala na słuchanie muzyki i odbieranie rozmów telefonicznych. Kask łączy się ze smartfonem przez Bluetooth, a za jego pośrednictwem może się łączyć z internetem. Żywotność baterii ma wynosić 9 godzin. 

Powyższy produkt będzie testowany i dopiero się przekonamy jakie są wady i zalety takich inteligentnych kasków, ale już teraz można powiedzieć jedno. Producenci tego kasku rozwiązali problem nazywany "brudnym sekrecikiem wearables". W większości przypadków nie mamy powodów by nosić inteligentne okulary lub zegarki. Kask to co innego. Musimy go mieć jeżdżąc na motorze, więc czemu nie upakować w nim elektroniki? Atakowanie problemu od tej strony wydaje się bardziej racjonalne.

Czytaj także: Tłumik motocyklowy - regulacje prawne, tuning i serwis. Kompendium wiedzy dla motocyklistów