Grecja ma problemy finansowe, ale mimo to upiera się na kupowanie do szkół komputerów z Windowsem 7, a nie z tańszym Linuksem. To dowód, że wolne oprogramowanie jest dyskryminowane niezależnie od względów ekonomicznych.
reklama
Przyzwyczailiśmy się już do wiadomości o tym, że kraje mniej zamożne, takie jak Wenezuela czy Kuba, sięgają po wolne oprogramowanie, bo nie chcą ponosić kosztów licencji. Również Rosja planuje rozwód z Windowsem, w imię zdobycia niezależności od amerykańskich producentów oprogramowania.
Ciekawie na tym tle wygląda Grecja. To kraj UE, który popadł w głęboki kryzys, stając się brzmieniem całej strefy euro. Mimo to pod koniec ubiegłego roku greckie ministerstwo edukacji opublikowało zamówienie na 26 tys. laptopów, 1760 serwerów i tyleż samo routerów Wi-Fi. Wartość kontraktu może sięgnąć 15 milionów euro i ma się do niego dołożyć Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego.
W sytuacji Grecji bardzo logiczne byłoby rozważenie zakupu komputerów z wolnym oprogramowaniem. Teoretycznie urzędnicy wzięli to pod uwagę i w zamówieniu umieścili tu i tam wzmianki sugerujące, że taka możliwość jest otwarta. Było to jednak tylko stwarzanie pozorów, jak zwykle przy podobnych przetargach. Po prostu szczegółowa lektura zamówienia dawała jasno do zrozumienia, że potrzebny jest Windows 7.
Przykładowo, ministerstwo jasno określiło braną pod uwagę wersję Windowsa (Windows 7), ale w ogóle nie określiło wymagań, jakie miałyby spełniać komputery z innymi systemami. Również wymagania co do programów antywirusowych jasno dawały do zrozumienia, że tak naprawdę brany pod uwagę jest jeden system konkretnej firmy.
fot. Ken Teegardin
Problem dostrzegły dwie organizacje: Grecka Grupa Użytkowników Linuksa (Greeklug) oraz Eel/lak - organizacja zrzeszająca uniwersytety i centra badawcze. Obie organizacje wystąpiły zarówno do ministerstwa, jak i do Komisji Europejskiej. List organizacji Greeklug jest dostępny w języku angielskim, natomiast oświadczenie Eel/lak sporządzono w języku greckim.
Listy organizacji zwracają jeszcze uwagę na inne przejawy rozrzutności. Czy naprawdę wszystkie zamawiane komputery muszą być laptopami? Wydaje się, że nikt dobrze się nad tym nie zastanowił.
Podobny problem nie jest obcy Polsce. Opublikowany w zeszłym roku raport Fundacji Wolnego i Otwartego Oprogramowania wyraźnie pokazywał, że w polskich przetargach na rozwiązania IT popełniane są dokładnie takie same błędy. Teoretycznie zamawiający są otwarci na wszystko, praktycznie wymagają rozwiązań konkretnych firm. Ciekawy był również przetarg na tablety dla posłów, który albo stawiał na konkretne rozwiązanie, albo był tworzony przez osobę wierzącą, że senator naprawdę bardzo potrzebuje żyroskopu.
Nie od dziś wiadomo, że ludzie korzystający z Linuksa nie sięgają po niego z przyczyn ekonomicznych. Wybierają go, bo chcą sprawdzić alternatywę i stwierdzają, że przypada im ona do gustu. Przykład Grecji pokazuje jednak coś więcej - że względy ekonomiczne nie mogą zmusić państw do przesiadki na Linuksa, nawet w obliczu problemów finansowych. Jest to w jakiś sposób przerażające.
Czytaj także: Blizzard udostępni grę dla Linuksa jeszcze w tym roku!
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|