Google: Nie chodzi o pieniądze tylko odpowiedzialność za błędy
Wraca problem fałszywych kliknięć (click fraud) w Google. Kalifornijska firma zdecydowała się już zmienić regulamin i zaproponowała reklamodawcom ugodę, na mocy której przekaże poszkodowanym kredyty na reklamy wartości 90 mln USD. Niektórzy uważają jednak, że to żadne odszkodowanie.
reklama
Na ugodę, której warunki wstępnie przedstawiono na początku kwietnia, nie chce się zgodzić Joseph Kinney, operator strony SafeSpaces.com. Twierdzi, że nie chodzi mu o pieniądze, ale o to, by Google poniosło odpowiedzialność za swoje błędy.
Na mocy porozumienia, Google zdecydowało się udostępnić reklamodawcom kredyty, które mogą być zamienione na reklamy w systemie AdSense. Kinney twierdzi, że nie może się zgodzić na to, aby jedyną rekompensatą była możliwość uczestnictwa w programie, który jest "parodią i żartem".
Właściciel SafeSpaces.com uważa też, że sędzia, który wstępnie zaaprobował ugodę był człowiekiem niekompetentnym do orzekania w tego rodzaju sprawach i najwyraźniej nie znał się na zagadnieniach związanych z internetem.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy wspomniana ugoda z reklamodawcami została skrytykowana. Wielu komentatorów uznało 90 mln USD za sumę, którą Google wypłaci bez większego żalu. Poza tym zauważono, że reklamodawcy potrzebują definicji problemu i dodatkowych regulacji, bardziej niż kredytów na kolejne reklamy.