Obserwatorzy rynku sygnalizują - znowu nadchodzi czas gigantycznych fuzji, bajecznych transakcji, wrogich przejęć, którym towarzyszy - zgodnie z regułą - wojna nerwów. Jednocześnie uspokajają - tym razem łowy będą mniejsze, a łupy - mniej soczyste i łykowate.
reklama
Od początku roku do 10 września fuzje na świecie pochłonęły zaledwie 1,32 biliona dolarów, o 37 proc. mniej niż w tym samym okresie ub. roku i aż o 56 proc. niż w 2007 r., wynika z danych firmy Thomson Reuters. To nie oznacza jednak, że wielkie firmy rezygnują z przejęć. Zachęca je przekonanie, że najgorszy kryzys jest już za nami.
Nadzieja jednak powoli wraca, i być może znów zagości w mediach słynny „poniedziałek przejęć”, gdyż firmy zwykły ogłaszać decyzje o wykupieniu innej na początku tygodnia.
Od początku roku warunki do zawierania podobnych kontraktów zdecydowanie poprawiły się. Rosną ceny akcji. Zaś coraz powszechniejsze oznaki ożywienia spowodowały, że zaczęło narastać w radach nadzorczych przekonanie, iż najgorsze minęło i warto już zacząć rozglądać się po rynku pełnym okazji. Zespoły zarządzające znów odzyskały zaufanie, wskazując cele, które już dawno miały „na oku”, ale bały się drażnić akcjonariuszy.
Kluczowe dla kolejnych fuzji czy przejęć jest zachowanie banków. Instytucje finansowe powoli jednak przekonują się, że warto otworzyć portfele na tego rodzaju transakcje dla coraz większej liczby firm. Dlatego wielu doradców finansowych wskazuje na m.in. przejęcie Skype jako sygnał dla bankierów i finansistów, że można podejmować bardziej ryzykowne kroki, łącznie z pożyczaniem pieniędzy nawet przedsiębiorstwom ze słabymi notowaniami pod względem ryzyka kredytowego.
Szczegóły w Forsal.pl w artykule Fuzje - żegnaj kryzysie, witaj ofiaro
Zbigniew Żukowski
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*