Z pomocą odciętym od internetu Egipcjanom przyszła firma Google. We współpracy z Twitterem opracowała ona sposób na umieszczanie postów za pośrednictwem rozmowy telefonicznej.
Wczoraj ulicami Kairu przeszło około ćwierć miliona osób, na dzisiaj zapowiedziane są demonstracje z udziałem nawet miliona protestujących. Egipcjanie, zainspirowani wydarzeniami w Tunezji, domagają się ustąpienia prezydenta Hosni Mubaraka. Na razie jednak nic nie wskazuje na to, by miało do tego dojść. Władze, co prawda, wstrzymują się z użyciem siły, ale także nie robią niczego, co mogłoby ułatwić zadanie opozycji.
Od piątku zablokowany jest internet - nie mogą z niego korzystać tak mieszkańcy Egiptu, jak i osoby z zagranicy, chcące dostać się na egipskie serwisy. Do wczoraj połączenie ze światem zewnętrznym utrzymywała jeszcze firma Noor Group, ale jak podaje serwis Ars Technica, także i ona została odcięta. Trudniejsze zadanie mają także dziennikarze. Wczoraj Dziennik Internautów podał, że katarska telewizja Al-Jazeera udostępniła na licencji Creative Commons zdjęcia i materiały wideo z Egiptu i Tunezji.
Z pomocą przyszła firma Google. Poinformowała ona, że we współpracy z Twitterem oraz SayNow (firmą kupioną w zeszłym tygodniu) opracowała sposób na publikowanie wpisów w serwisie mikroblogowym z użyciem połączenia głosowego. Uruchomione zostały trzy numery telefonów - +16504194196, +390662207294 oraz +97316199855. Dzwoniąc na nie, można zostawić wiadomość, która automatycznie znajdzie się na Twitterze z tagiem #egypt. Zostawione posty można także odsłuchać na stronie twitter.com/speak2tweet.
Volunteers translate Egyptian protesters' phone messages into tweets from The Next Web on Vimeo.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*