W internecie dobrze znany jest "efekt Streisand". Polega ona na nagłym wzroście popularności informacji, którą ktoś próbował ocenzurować. Teraz pojawił się ciekawy wariant efektu Streisand - efekt Pawłowicz. Polega on na zapewnieniu wpłat dla organizacji pozarządowej poprzez jej bezmyślne skrytykowanie.

Gdzie te "PSY" były? 

W ubiegły poniedziałek organizacja Sieć Obywatelska Watchdog Polska poinformowała o skierowaniu do partii Prawo i Sprawiedliwość wniosku o dostęp do informacji publicznej. Zadane we wniosku pytania dotyczyły spotkania Jarosława Kaczyńskiego z Viktorem Orbanem. Sieć Obywatelska dowiedziała się, że sama usługa cateringowa kosztowała 3785 zł brutto. Wynajęcie obiektu „Zielona Owieczka” na spotkanie z Victorem Orbanem kosztowało 9600 zł brutto.

Ponieważ partia Prawo i Sprawiedliwość nie odpowiedziała na wszystkie pytania, Sieć Obywatelska skierowała skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Jest to standardowe postępowanie jeśli jakiś organ nie chce udostępnić informacji publicznej. 

21 godzin temu do akcji wkroczyła posłanka Krystyna Pawłowicz. Na Facebooku opublikowała ona wpis następującej treści. 

CO to jest jakaś bezczelna "sieć obywatelska WATCHDOG"?
KTO daje im zlecenia na prawicę?
KTO FINANSUJE?
Gdzie te "PSY" spały przez ostatnie 8 lat?
To są MOJE pytania do tych "PSÓW"

Wykazany w tym wpisie poziom kultury jest charakterystyczny dla prof. Krystyny Pawłowicz. Niepokojące jest coś innego. Posłanka Krystyna Pawłowicz najwyraźniej nie potrafiła skorzystać z internetu żeby dowiedzieć się czym jest krytykowana przez nią organizacja i jak wiele zrobiła dla jawności za czasów PO.

Te "PSY" szczekają od lat

Sieć Obywatelska Watchdog Polska działa od 12 lat. Organizacja zajmuje się szeroko pojętym promowaniem jawności władz i dostępu do informacji publicznej. Krystyna Pawłowicz powinna wiedzieć, że w czasie rządów Platformy Obywatelskiej organizacja często występowała o dostęp do informacji publicznej i wielokrotnie walczyła o dostęp w sądach. W Dzienniku Internautów pisaliśmy m.in. o zaangażowaniu organizacji w publikowanie rejestrów umów, a także w krytykowanie inicjatyw, których celem było ograniczenie dostępu do informacji publicznej, jeszcze za rządów PO. 

Krystyna Pawłowicz powinna o tym wiedzieć również dlatego, że sama powoływała się na informacje wydobyte na światło dzienne dzięki tej organizacji. Całkiem niedawno głośno było o tym, jak to Sieć Obywatelska "sprowadziła Trybunał Konstytucyjny do parteru". Pisały o tym skrajnie prawicowe serwisy i blogi takie jak Niewygodne.info.pl, blog reklamujący się jako "niewygodny dla Establishmentu III RP". 

W tym miejscu mógłbym napisać naprawdę długi tekst o tym, jak Sieć Obywatelska dawała się we znaki poprzednim władzom. To jednak nie ma sensu. Wystarczy trochę poszperać w sieci i bez problemu znajdziecie dowody aktywności tej organizacji. 

Efekt Pawłowicz

Wróćmy do "efektu Pawłowicz". Posłanka skrytykowała organizację, więc niechcący ją wypromowała. Teraz wielu internautów zadeklarowało w komentarzach chęć przekazania pieniędzy na rzecz Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Organizacja walczy właśnie o 1% z naszych podatków, a więc promocja ze strony Krystyny Pawłowicz pojawiła się w najlepszym możliwym momencie. TOK FM informuje, że tylko wczoraj wieczorem na konto organizacji wpłynęło kilka tysięcy złotych. 

Inne media już zaproponowały nazwanie tego zjawiska efektem Pawłowicz. Chyba warto to odnotować. Jeśli termin się przyjmie, posłanka Pawłowicz zostanie na swój sposób unieśmiertelniona. Ja osobiście zaproponowałbym jeszcze jeden termin - PSY Pawłowicz. Mogłoby to oznaczać organizacje, które zyskują dzięki efektowi Pawłowicz.