Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Disney omijał prawa autorskie, ale teraz chce ich zaostrzenia

12-09-2012, 15:03

Prawa autorskie przynoszą kreatywność! - przekonuje Disney przy okazji negocjacji TPP. Wytwórnia pomija fakt, że sama od lat korzysta z dzieł w domenie publicznej, omijając ograniczenia wynikające z praw autorskich. To trochę jak z całym Hollywoodem, który na piractwie wyrósł i teraz z piractwem walczy.

W debacie na temat praw autorskich co jakiś czas przedstawiciele przemysłu rozrywkowego stawiają tezę nie do obronienia, że nie może istnieć twórczość bez restrykcyjnych praw autorskich.

W kwietniu br. mówił o tym szef MPAA w Las Vegas. W odpowiedzi na to prasa przypomniała, że cały Hollywood wyrósł na naruszeniach praw do pomysłu Thomasa Edisona. Część filmowców chciała uciec przed opłatami licencyjnymi za technologie Edisona i dlatego właśnie uruchomiali oni studia na zachodnim wybrzeżu USA, w okolicach Los Angeles.

Czytaj: Hollywood zaczynał od piractwa, dziś to przemilcza

Teraz w USA toczy się kolejna runda negocjacji TPP, jest to traktat międzynarodowy podobny do ACTA, dotyczący ochrony własności intelektualnej. W czasie rundy negocjacji organizowane są spotkania publiczne, które mają robić wrażenie, że TPP powstaje w sposób przejrzysty.

Jak informuje organizacja Electronic Frontier Foundation, na jednym z tych spotkań pojawili się przedstawiciele Disneya, którzy przygotowali prezentację pt. "Kreatywność, dostarczona Tobie dzięki prawom autorskim". Widzimy więc, że po raz kolejny przedstawiciele przemysłu wmawiają ludziom, że twórczość wynika z praw autorskich. Robi to akurat Disney, który prawa autorskie albo omija, albo kształtuje na sposób korzystny tylko dla siebie.

Ustawa dla Myszki Miki?

Osoby zainteresowane prawami autorskimi w USA mogły słyszeć o ustawie określanej nazwami Sonny Bono Act albo Mickey Mouse Protection Act. Jej oficjalna nazwa to Copyright Term Extension Act (CTEA). To prawo z roku 1998 rozciągnęło okres ochrony dzieł prawami autorskimi, dzięki czemu filmy z Myszką Mickey nie przeszły do domeny publicznej.

Disney był bardzo zaangażowany w stworzenie wspomnianej ustawy, pomimo że wytwórnia ta dość intensywnie korzystała z dzieł w domenie publicznej. Zjawisko to zostało świetnie opisane w serwisie Roar of Wolverine i nie tylko tam.

Wszyscy wiemy, że wiele filmów Disneya to adaptacje bajek, jak Królewna Śnieżka, Śpiąca Królewna, Kopciuszek. Są też adaptacje książek jak Pinokio albo Księga Dżungli. Film stworzony na podstawie tej książki Rudyarda Kiplinga został wydany przez Disneya krótko po wygaśnięciu praw do książki. Widzimy zatem, że wytwórnia korzysta z domeny publicznej, bo przecież nie jest tak, że Księga Dżungli nie ma swojego twórcy i nigdy nie była chroniona prawami autorskimi. Disney wykorzystał ten pomysł, ale postąpił tak, aby za to nie płacić.

Kimba vs. Simba

Szczerze powiedziawszy niewiele oryginalnych pomysłów Disneya odniosło taki sukces, jak adaptacje. Co więcej, te oryginalne pomysły nie są bezdyskusyjnie oryginalne.

Myszka Mickey to przeróbka Królika Oswalda, do którego prawa zostały Disneyowi odebrane.

Król Lew nawiązuje do Hamleta, ale wykazuje też zadziwiające podobieństwo do postaci z pierwszego japońskiego kolorowego serialu animowanego pt. Janguru Taitei, znanego w Polsce jako Kimba Biały Lew. Sami spójrzcie...

plakat

Sonda
Wierzysz, że tylko prawo autorskie zapewnia kreatywność?
  • tak
  • nie
  • nie mam zdania
wyniki  komentarze

Uogólniając - Disney bardzo często korzystał z cudzych pomysłów i starał się to robić w taki sposób, aby nie płacić ich autorom. Jednocześnie firma ta potrafi ostro bronić praw do "swoich" pomysłów, które i tak mogą być wariacją na temat cudzego pomysłu. 

Czy zatem to prawo autorskie przynosi kreatywność? Cóż... jeśli działalność Disneya jest kreatywna (a jest!), to nie prawa autorskie umożliwiły jej prowadzenie, ale właśnie możliwość omijania tych praw. Podobnie było z Hollywoodem, który rozwinął się dzięki unikaniu płacenia za własność intelektualną, a nie dzięki umowom licencyjnym z firmą Edisona. Jest to genialne uzupełnienie do naszego wczorajszego tekstu o przemówieniu Komisarz Neelie Kroes (link poniżej).

Czytaj: Komisarz UE: Prawa autorskie nie napędzają innowacji. Ograniczają ją!


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *