Jak daleko sięga prywatność w domu? Czy mogą ją naruszać nasi domownicy, korzystając np. z komputera bądź telefonu? Na to pytanie będzie musiał odpowiedzieć amerykański sąd w stanie Michigan. 7 lutego przyszłego roku rozpocznie się tam proces mężczyzny, którego żona oskarżyła o czytanie prywatnej korespondencji elektronicznej. Odpowiadać on będzie za niewłaściwe wykorzystanie komputera - podaje agencja AP.

O co chodzi? Państwo Walker dopiero co się rozwiedli. 33-letni Leon Walker, chcąc, jak twierdzi, chronić ich wspólne dzieci przed zaniedbaniem, wszedł na konto Gmail żony, by sprawdzić jej e-maile. Wykorzystał w tym celu dostępne mu hasło. O włamaniu nie może być więc mowy.

Sydney Turner z prokuratury hrabstwa Oackland twierdzi jednak, że zarzuty mają podstawy. Z takim twierdzeniem nie zgadza się oskarżony, podkreślając, że wypacza to sens wymiaru sprawiedliwości. Mężczyźnie grozi nawet pięć lat pozbawienia wolności.

Zasadne jest w tym momencie pytanie, jak dalece prawo powinno chronić prywatność. Czy powinno ingerować w relacje małżeńskie? Trudno wyobrazić sobie sytuację, by ustawa regulowała sposób korzystania z domowego komputera czy komórki. Z drugiej jednak strony każdy ma prawo do własnego życia i jego ochrony. To, czy małżonkowie mają przed sobą tajemnice, jest wyłącznie ich sprawą.

>> Czytaj także: Co zrobić, by podobać się mężowi? Spróbuj tego!