Drony to maszyny latające, które są niemal tak powszechne jak bułki i chleb. Szeroka rozpiętość cenowa i ogólnodostępność tych urządzeń sprawiła, że dziś drona może mieć każdy. Już za ok 300 PLN możemy mieć maszynę z kamerą. Czy zatem nasza prywatność jest zagrożona?

Eric Joe mieszkaniec Stanów Zjednoczonych Ameryki, w ramach swojego hobby modelarskiego, zbudował własnego drona. Gdy maszyna wzbiła się w powietrze, nagle dron uległ zestrzeleniu. Sąsiad Erica, Brat McBay zauważył latającą maszynę i sądząc, że szpieguje go CIA, wziął strzelbę i zestrzelił intruza. Historia rodem z USA. A jednak gdy w letnie popołudnie wyjdziemy na taras czy ogród naszego domu, a ten właśnie czas wybierze nasz sąsiad na loty swoją nową zabawką dronem, co wtedy? Dźwięki pracujących wirników niekoniecznie należą do relaksujących. A jeśli dron sąsiada wyposażony jest w kamerę, która zrobi zdjęcie naszej roznegliżowanej małżonce? Jak bronić się przed wścibskością dronów i walczyć o swoją prywatność?

Niestety, polskie prawo nie chroni prywatności obywatela przez ingerencją dronów. W sumie jedyną alternatywą pozostaje zamknięcie się w 4 ścianach domu. Tam dron na pewno nie wleci. Problem jest stosunkowo młody. Odbyła się niejedna debata w tym temacie. Jenak nie doczekaliśmy się konkretnych przepisów na temat granic ingerencji dronów w prywatność przeciętnego obywatela.

Drugą kwestią jest bezpieczeństwo. Latający dron przecież może spaść nam na głowę. W przypadku minidronów czy średnich modeli konsekwencją będzie siniak czy uszkodzone ubranie. W sprzedaży znajdują się jednak egzemplarze dronów dużo większe i cięższe tzw. modele profesjonalne. Ich kierowanie wymaga wprawy i umiejętności. Istnieją oczywiście specjalne kursy przygotowujące w teorii i praktyce do pilotażu profesjonalnymi modelami. Skąd jednak pewność, że operator drona filmującego np. imprezę w plenerze odbył stosowny kurs? Upadek 25kg drona może skończyć się tragedią.

Niestety i w przypadku profesjonalnych dronów, istnieją niewielkie obostrzenia prawne. Dotyczą one głównie obszarów lotu, nie wymagane są zaś zaświadczenia o kwalifikacjach do polotażu. Pozostaje liczyć na rozsądek i odpowiedzialność kupujących. Ale czy to wystarczy?