Sąd uznał winę firmy Steve'a Jobsa i nakazał jej wypłatę ogromnego odszkodowania. Ta jednak uważa, że racja jest po jej stronie i zapowiada dalszą walkę.
Wyrok w tej sprawie zapadł 1 października. Sąd okręgowy w okręgu Tyler (Teksas) uznał, że Apple naruszyła trzy patenty, których właścicielem jest Mirror Worlds LLC, założona przez profesora z Yale - Davida Gelerntera. Dotyczyły one usług Spotlight, Time Machine oraz Cover Flow. Za niezgodne z prawem wykorzystanie każdego z nich Apple powinna zapłacić 208,5 mln USD, czyli łącznie aż 625,5 mln USD - informuje Bloomberg. Pozew w tej sprawie został złożony w 2008 roku i wspominał o czterech patentach.
Gdyby decyzja sądu się uprawomocniła, byłoby to - pod względem wartości - drugie najwyższe odszkodowanie przyznane w tym roku przez amerykańskie sądy w sprawach o naruszenie patentów i czwarte w historii. Apple nie zamierza jednak składać broni.
Jeszcze podczas ostatniej rozprawy wnioskowała o przedłużenie postępowania z powodu niewyjaśnionych wątpliwości dotyczących dwóch z trzech spornych patentów. Przychylenie się sądu do wniosku Apple'a mogłoby trzykrotnie obniżyć wysokość odszkodowania. Jeśli sąd nie uzna jednak jej racji, firma z Cupertino zapewne od wyroku odwoła się do sądu wyższej instancji.
Konieczność zapłaty odszkodowania w pierwotnej wysokości na pewno nie ucieszyłaby inwestorów. Niemniej jednak na wynikach finansowych firmy aż tak by to nie zaważyło - w samym tylko trzecim kwartale br. firma zarobiła 3,25 mld USD netto. Wyniki finansowe za ostatni kwartał 2010 roku pokażą, czy firma utworzyła rezerwy na ewentualną wypłatę.
Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.
|
|
|
|
|
|
|
|
Stopka:
© 1998-2025 Dziennik Internautów Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.